Jesse Hughes: Axl to samo GNR, "uns" i "oses" są w Velvet Revolver

/ 5 października, 2015

Jesse Hughes miał rozmawiać z bravewords.com o najnowszej płycie „Zipper Down”, która na początku października trafiła do sklepów. I generalnie wywiad kręcił się wokół tego wydawnictwa, dopóki dziennikarz nie spytał wokalistę i gitarzystę, czy słyszał, że ostatnio dwóch gitarzystów odeszło z Guns N’ Roses i czy uważa, że dałby radę ich zastąpić? W 2006 roku zespół Eagles of Death Metal był bardzo blisko tej grupy.

Co roku, odkąd Axl Rose wyrzucił nas z trasy, w okolicach Bożego Narodzenia wysyłam mu bardzo szczerą prośbę – zaproszenie do studia, by nagrał dwie bożonarodzeniowe piosenki i opublikował je jako „The Pigeons of Shit Metal” [pol. gołębie gównianego metalu]. Kończę tę prośbę krytykanckim „Ponieważ chcę, żebyś wiedział, Axl, że chciałbym ci przebaczyć. Myślę, że reszta świata też”.

Panowie nie przepadają za sobą, nie ma co do tego żadnych wątpliwości. Jesse Hughes ma też pewien problem z występami starszego kolegi, zwłaszcza tymi w ostatnich kilkunastu latach.

Axl Rose niesprawiedliwie – i niewłaściwie – identyfikowany jest „Guns N’ Roses”. I mnie to obraża. Według mnie Guns N’ Roses to Duff McKagan, Izzy Stradlin, Slash i Steve Adler, i dopiero Axl. Kiedy Axl został sam w zespole, to tylko „G N’ R”. „Uns” i „oses” przekształciły się w Velvet Revolver.

Jeśli Guns N’ Roses ma jeszcze powrócić, Axl powinien dorosnąć, zamknąć się i pozwolić prawdziwym Gunsom grać. Zgadzacie się z Hughesem? Już wkrótce powiedzieć mu będziecie mogli to osobiście. Eagles of Death Metal 28 listopada 2015 roku zagrają w Polsce – w Mega Clubie w Katowicach. Bilety na to wydarzenie znajdziecie w serwisie tikeria.pl. Tymczasem przeczytać możecie, jak jego przyjaciel z tej kapeli (i między innymi z Queens of the Stone Age), Josh Homme uratował go od śmierci.

ud

KOMENTARZE

Przeczytaj także