Mick Brown (Dokken) tłumaczy się z kradzieży wózka golfowego

/ 15 lipca, 2013
 
W ubiegłym roku Ted Nugent zaprosił Micka Browna na trasę koncertową po Stanach Zjednoczonych. Perkusista Dokken po koncercie w Bangor Maine postanowił się rozerwać. W tym celu ukradł wózek golfowy, zabrał na pokład dwie kobiety i rozpoczął przejażdżkę pod wpływem alkoholu. Brown przy próbie zatrzymania wózka przez funkcjonariuszy przyspieszył i gdyby tego było mało, pchnął pracownika ochrony.
 
Wycieczka zakończyła się aresztem dla Browna, oskarżeniem i zapłatą kaucji w wysokości 4 tysięcy dolarów. Na łamach BackstageAxxxess perkusista opowiedział, jak wyglądała ta rock 'n' rollowa przygoda z jego perspektywy:
 
 
Gramy w tych wielkich salach koncertowych i wszystkie są wyposażone w wózki golfowe, by się po nich poruszać. Kocham jazdę tymi rzeczami. Ja i basista robimy to często – upijamy się i jeździmy sobie po okolicy. Jest przy tym dużo zabawy. Kiedy tylko widzę, że w jakimś wózku są klucze w stacyjce, wskakuję i jadę. Nie było w tym nic nienadzwyczajna.
 
 
Nienadzwyczajna z perspektywy Micka Browna historia miała dość niecodzienny przebieg:
 
 
Tego dnia zdarzyło mi się to zrobić po raz kolejny, a były tam też dziewczyny z widowni, które znałem. Poszedłem po nie. Jeździliśmy sobie dookoła, wszyscy dobrze się bawiliśmy. Potem wjechałem do strefy, do której ochroniarz nie chciał mnie wpuścić. Powiedziałem, żeby się pie****ił, ale nie potoczyło się to najlepiej. Ochroniarz zadzwonił na policję o powiedział, że "ktoś ukradł wózek golfowy". 
 
 
Potem było już tylko gorzej:
 
 
Pojawiła się policja, a w tym momencie byłem na drodze publicznej, starając się wjechać z powrotem do hali. Zostałem zatrzymany, skuty i takie tam, po czym trafiłem do więzienia. 
 
 
Wybryk perkusisty miał nie tylko prawne konsekwencje:
 
 
Kosztowało mnie to naprawdę sporo – mógłbym sobie za to kupić co najmniej kilka wózków golfowych. 
 
 
Na koniec muzyk stwierdził, że cała sytuacja nie była niczym wielkim:
 
 
Dla mnie to wyglądało całkiem śmiesznie. Każdy wziął to na bardzo poważnie. Nigdy nie wpadłem w duże kłopoty i nie sądzę, że tym razem były one duże. 
 
 
Nie bez przyczyny Mick Brown ma pseudonim "Wild"

pg

KOMENTARZE

Przeczytaj także