Najgorsze metalowe teledyski, cz. 2

/ 16 czerwca, 2013
 
W poprzednim tygodniu zaprezentowaliśmy pierwszą część naszego zestawienia najgorszych metalowych teledysków. Okazało się, że wypełnionych po brzegi kiczem, tandetą, miernym aktorstwem, zdjęciami i scenariuszem jest jednak o wiele więcej.
 
Przed Wami zatem kolejna część zestawienia teledysków, które zasługują na metalowe Złote Maliny. Tym razem skupiliśmy się na powermetalowych i blackmetalowych zespołach. 
 
Zaczynamy od Rhapsody i ich teledysku to "Rain of a Thousand Flames". Na płytach Włosi potrafią zabrzmieć epicko, jednak teledyski grupy dzielą od epickości lata świetlne. Dowodów na to mamy co najmniej kilka. Wybraliśmy ten wideoklip, bo ma wspaniałe efekty specjalne rodem z taśm weselnych z lat dziewięćdziesiątych, akcję rozgrywająca się w mrocznym lesie, "piękne" niewiasty i zapadającą w pamięć scenę walki. 
 
___________________________________________________
 
Zdajemy sobie sprawę, że Immortal był już w pierwszej części zestawienia, ale teledyski tej norweskiej hordy zasługują na obecność w każdej części naszej listy najgorszych teledysków. Tym razem wybraliśmy obraz do "Grim and Frostbitten Kingdoms". To najprawdopodobniej pierwszy metalowy wideoklip nakręcony w lodówce. I pomyśleć, że w zanadrzu mamy jeszcze obraz do "Call of the Wintermoon"
 
___________________________________________________
 
Mrok, ogień, corpse paint, wampiry, tajemnicze postacie robiące groźne miny za krzaczkiem – jednym słowem wszystkie atrybuty teledysku blackmetalowego podniesione do rangi  komedii. Ancient swoim teledyskiem w pełni zasłużył na obecność w tym zestawieniu. 
 
___________________________________________________
 
Blackmetalowego kabaretu ciąg dalszy. Hecate Enthroned udowodnili teledyskiem do piosenki "An Ode From A Haunted Wood", że w kategorii groźnych min jest jeszcze wiele do powiedzenia. Satanistyczne rytuały w piękny słoneczny dzień również mają swój urok. 
 
___________________________________________________
 
Cóż za narracja, cóż za patos, cóż za historia, cóż za muzyka, cóż za rycerze, cóż za refren, cóż za stuletni zamek… No cóż… Znaleźć plusy tego teledysku jest trudniej niż w grze naszej reprezentacji piłkarskiej. Bardziej plastikowy od klocków Lego zespół Alternate Reality zaprasza do rycerskiej opowieści o królu Arturze. Zaproszenie przyjmujecie na własną odpowiedzialność!
 
 
___________________________________________________
 
Nasze poszukiwania najsłabszych metalowych wideoklipów z najsłabszych wciąż trwają. Za tydzień pochwalimy się kolejnymi rezultatmi owych poszukiwań. 

pg

KOMENTARZE

Przeczytaj także