Genesis w strugach deszczu

/ 22 czerwca, 2007

W strugach deszczu i przy niebie rozświetlanym piorunami, wczoraj zespół Genesis zagrał wspaniały ponad dwugodzinny koncert dla licznie zgromadzonej polskiej publiczności na Stadionie Śląskim w Chorzowie. Do ostatniej chwili rozpoczęcia koncertu tuż przed godziną dwudziestą pierwszą, nie było wiadomo czy pierwszy występ Genesis z Philem Collinsem w Polsce (byli już u nas w 1998 roku, ale z Rayem Wilsonem), nie zostanie odwołany. Na szczęście muzycy podjęli ryzyko i wspomagani przez naturalne efekty pirotechniczne (błyskawice i gromy), rozpoczęli koncert od instrumentalnego Behind The Lines. All I want to say, is fucking deszcz – zażartował na początku koncertu Phil. I co więcej to nie było jedyne polskie słowo jakie wypowiedział tego wieczora.
Zespół zaprezentował bardzo urozmaicony, przekrojowy zestaw utworów pochodzących z całej swojej twórczości. Były nie tylko przeboje z ostatnich płyt z Collinsem, jak No Son Of Mine, Land Of Confusion, Invisible Touch czy I Can’t Dance, ale także rzeczy starsze w rodzaju Ripples czy Follow You Follow Me. Zwolennicy bardziej rozbudowanych, monumentalnych form delektowali się brawurowymi wersjami takich utworów jak: Mama, Home By The Sea, Domino czy Los Endos. Z kolei ci co najbardziej cenią  Genesis ery Gabriela, ku zaskoczeniu, też otrzymali sporą dawkę „starych, starych, starych piosenek” (jak zapowiedział je w naszym języku Phil). A były wśród nich In The Cage i The Cinema Show, Firth Of Fifth i I Know What I Like czy kończący cały koncert The Carpet Crawlers. Tak więc Chorzów po raz kolejny stał się świadkiem jednego z najważniejszych muzycznych wydarzeń tego roku.

Zdjęcia: Grzesiek Kszczotek

 Phil Collins

 Mike Rutherford

 Tony Banks

mk

KOMENTARZE

Przeczytaj także