Roger Waters chce Pink Floyd

/ 8 marca, 2007

Basista Pink Floyd, przyznał ostatnio, że miałby ochotę ponownie wyjść na scenę z dawnymi kolegami. Bardzo ważne było dla mnie pojawienie się na Live8 i wspaniale było, że mogłem wyjść na scenę z chłopakami. Mam bardzo pozytywne odczucia po tym występie. Mógłbym zrobić coś podobnego jak Live8, ale jeśli miałoby to być coś więcej niż kilka piosenek, byłoby trudno. Roger przyznaje jednak, że relacje pomiędzy nim a Davidem Gilmourem i Rickiem Wrightem nie uległy znacznej poprawie. Myślę, że byłoby miło, gdybyśmy znowu ze sobą rozmawiali, ale wiem, że nie należymy do tego samego świata. Rick i ja nigdy nie byliśmy przyjaciółmi. Tak samo jak pomiędzy mną a Dave'm nigdy nie było prawdziwej przyjaźni. Tak więc fakt, że nie jesteśmy przyjaciółmi nie ma dla nas znaczenia. Waters, udzielając wypowiedzi dla Agence France-Press, przyznał też, że nie czuje się dobrze z tym co działo się pomiędzy nim a pozostałymi muzykami po roku 1985, kiedy to oficjalnie opuścił zespół Pink Floyd a on sam nie wybrednie krytykował dalsze poczynania kolegów. To był bardzo zły i negatywny czas. I żałuje tego mojego negatywnego wkładu. Dlaczego powinienem narzucać swoje odczucia i co one były warte, jeśli inni nie czuli podobnie? Byłem w błędzie próbując robić to w ten sposób. Basista Pink Floyd odbudował jednak przyjaźń z perkusistą Nickiem Mason, który czasami gościnnie wspiera zespół Watersa, podczas – kontynuowanej w tym roku – trasy koncertowej The Dark Side Of The Moon Live.

Tymczasem Roger Waters, we współpracy z kompozytorem muzyki filmowej Howardem Shorem (miedzy innymi twórcą oprawy do Władcy pierścieni) na potrzeby nowego filmu Boba Shaye The Last Mimzy, przygotował premierową kompozycje zatytułowaną Hello (I Love You). Myślę, że razem udało nam się uchwycić w tej piosence klimat filmu – powiedział na temat nagrania basista. Czyli zderzenie tego co jest najlepsze i najgorsze w człowieku. I jak niewinność dziecka, może okazać się zwycięstwem. Współproducentem nagrania (obok Watersa i Shore’a) jest James Guthrie, czyli stały współpracownik basisty jeszcze z czasów Pink Floyd. W nagraniu, poza śpiewającym i grającym na basie Watersem, wzięli udział tak cenieni muzycy jak perkusista Steve Gadd (Eric Clapton, Paul Simon, Steely Dan) i gitarzysta Gerry Leonard (David Bowie). Ponadto wokalnie Rogera wspomaga sześcioletnia Rhiannon Leigh Wryn, która w filmie gra jedną z głównych ról.
Kolekcjonerzy dorobku artysty od 26 kwietnia będą mogli – odpłatnie – ściągnąć utwór z Internetu. Przypomnijmy, że będzie to kolejne już opublikowane w ten sposób nagranie byłego lidera Pink Floyd. Wcześniej do sieci trafiły kompozycje To Kill The Child i Leaving Beirut, a także wykonana na żywo wraz z Erikiem Claptonem, nowa wersja Wish You Were Here. Na szczęście zwolennicy konwencjonalnej, nie skompresowanej formy słuchania muzyki, Hello (I Love You) znajdą na płycie ze ścieżką dźwiękową z The Last Mimzy, która trafi do sklepów w 9 kwietnia.
Warto tu odnotować, że podobny filmowy epizod Roger Waters miał w 1998 roku, kiedy to na potrzeby filmu La Leggenda del Pianista sull’Oceano/The Legend Of 1900 (w Polsce wyświetlanego jako 1900: Człowiek legenda), we współpracy z Ennio Morricone, przygotował utwór Lost Boys Calling (z gościnnym udziałem Edwarda Van Halena).

mk

KOMENTARZE

Przeczytaj także