Steven Wilson. Co musiał poświęcić dla muzyki?

/ 9 lutego, 2017

Steven Wilson znany jest na scenie progresywnego rocka z wielu projektów – począwszy od nieistniejącego już zespołu Porcupine Tree, poprzez Blackfield, No-Man, Storm Corrosion, aż po działalność pod własnym nazwiskiem, ciągle dostarcza płyt na najwyższym poziomie. Co musiał poświęcić w zamian?

Steven Wilson dzieli się nagraniem ze studia

Kariera albo rodzina

Steven Wilson w rozmowie z „Apparently This Matters” twierdzi, że kariera wyklucza rodzinę:

Podjąłem decyzję, że nie będę miał rodziny, co oznacza, że znacznie więcej będę mógł włożyć w muzykę i karierę. Życie jest krótkie i nie można zrobić wszystkiego. Trzeba podejmować decyzje. Podejmowanie decyzji wiąże się z poświęceniem. Jeśli podjąłeś decyzję, że zostaniesz muzykiem, poświęciłeś te wszystkie inne opcje, które mogły być dla ciebie dostępne. Jestem bardzo płodny, nagrywam dużo płyt, nagrywam dużo muzyki. Mam na to dużo czasu, bo nie mam rodziny ani dzieci. Niektórzy ludzie patrzą na mnie ze współczuciem, że nie mam dzieci. Nie współczujcie mi, bo czuję się dobrze. Jestem szczęśliwy. Uważam, że podjąłem właściwą decyzję.

Nie lubię koncertów

Artysta twierdzi też, że nie lubi chodzić na koncerty.

Jeśli ktoś zaprasza cię na koncert, jest to ostatnia rzecz, jaką chcesz zrobić. To tak, jakby kogoś, kto pracuje w biurze zaprosić na spotkanie towarzyskie do biura. Nie chodzę na koncerty. Nie lubię koncertów. Nie oznacza to, że nie doceniam muzyki granej na żywo, ale musiałoby to być coś wyjątkowego żebym poszedł na koncert.

Tempo ewolucji

Steven Wilson zauważył też, że w dzisiejszych czasach zespoły nie ewoluują tak szybko, jak kiedyś i nie wydają tak często muzyki. Mówiąc o płytach Pink Floyd „The Piper at the Gates of Dawn” z 1967 roku i „Animals” z 1977 powiedział:

Ewolucja tego zespołu między tymi płytami jest niebywała, a to zaledwie 10 lat. Toolowi zajmuje ponad 10 lat nagranie jednego albumu. Nie czepiam się Toola, ale to łatwy cel. Spójrz, jak rozwinęli się The Beatles między 1963 a 1970 rokiem. Niebywałe. The Beatles powstali, zmienili bieg historii, zmienili zasady, stworzyli podstawy tego, co dziś uważamy za współczesną muzykę rozrywkową i rozpadli się w czasie, jaki niektórym zespołom dziś zajmuje wydanie jednej płyty.

Sztuka kontra rozrywka

Wokalista stawia wyraźną granicę między sztuką a rozrywką.

Rozrywka ma bardzo niewiele wspólnego ze sztuką. Moja matka czasem mnie pyta: „Dlaczego nie jesteś w telewizji, jak te dzieciaki z X-Factor?”. „To zupełnie inny przemysł, mamo! To przemysł rozrywkowy, a ja jestem w przemyśle muzycznym. Teoretycznie oni grają muzykę, ale tak naprawdę nie tworzą muzyki. To nie jest muzyka”.

Paradoks artysty

Na końcu Steven Wilson wyjaśnia paradoks artysty:

Prawdziwa sztuka powinna być egoistyczna, narcystyczna i tworzona wyłącznie ku zadowoleniu twórcy. Ale paradoks polega na tym, że kiedy coś stworzysz, chcesz się tym podzielić z jak największą liczbą osób. Chcesz zobaczyć swoje odbicie w lustrze publiczności. Są ludzie, którzy to robią tylko dla siebie. Znam takich. Mam przyjaciół, którzy robią niesamowitą muzykę, ale nigdy jej nie wydają. Grają mi coś, a ja mówię: „To niesamowite! Powinieneś to wydać!”. A oni: „Po co?”.

Cały wywiad możecie obejrzeć poniżej.

rf

KOMENTARZE

Przeczytaj także