Trasa hologramu Dio spektakularnym sukcesem

/ 15 stycznia, 2018

Jeff Pezzuti, przewodniczący firmy, która stworzyła hologram Ronniego Jamesa Dio podsumował zeszłoroczne koncerty, twierdząc, że były one „spektakularnym sukcesem” i „niezapomnianym przeżyciem”.

Dave Mustaine chciał zniszczyć Metallicę

W oświadczaniu możemy między innymi przeczytać:

W zeszłym miesiącu mieliśmy przyjemność zjednoczyć fanów zmarłego Ronniego Jamesa Dio, by uczcić jego ponadczasową muzykę, jaką po sobie zostawił. Niesamowity zespół Dio wraz z naszym hologramem Ronniego Jamesa Dio zagrał 10 koncertów w ośmiu krajach w 18 dni. Wraz z trasą Dio Returns rozchodziła się wieść o tym wyjątkowym przedsięwzięciu, a tłumy rosły. Zanim trasa dobiegła końca, na koncerty przychodziły tysiące osób, doznać tego niezapomnianego przeżycia.

Nie jest łatwo zrobić coś po raz pierwszy, przemysł nie zmienia się tak często. Ale przede wszystkim jesteśmy fanami. Uznaliśmy, że muzyka, która pomogła stworzyć fundamenty rock and rolla powinna być przekazywana kolejnym pokoleniom. W dzisiejszych czasach oznacza to trasy koncertowe.

W przyszłym miesiącu zaczniemy pracować nad kolejnymi koncertami, które obejmą jeszcze więcej piosenek i jeszcze większy sceniczny spektakl. Dopiero zaczynamy!

W 2018 roku trasa Dio Returns ma dotrzeć między innymi do Stanów Zjednoczonych, Ameryki Południowej, Skandynawii i Japonii.

Trasa Dio Returns, która objęła także Polskę, spotkała się z wieloma kontrowersjami. Jedni podeszli do tego pomysłu z entuzjazmem, inni go zawzięcie krytykowali. Jedną z osób, która broniła pomysłu, był wokalista Tim „Ripper” Owens:

Ja, jako fan muzyki, nie byłem początkowo przekonany do tego pomysłu, ale postanowiłem sprawdzić jak to wszystko wygląda. W mojej opinii to coś przełomowego. Chętnie zobaczyłbym hologram Davida Bowiego, czy występ AC/DC z kilkoma utworami „zaśpiewanymi” przez Bona Scotta. Chciałbym obejrzeć muzyków, których nigdy nie widziałem podczas występów scenicznych – na przykład Elvisa.

Na agresywne ataki ostatnio odpowiedział również inny muzyk zaangażowany w projekt, Craig Goldy. Postanowił on podać przykład występu w Warszawie, który szczególnie zapadł mu w pamięć:

Gdybyś mógł tam być i zobaczyć tyle radosnych twarzy, zobaczyć łzy w oczach osób, które łączy miłość do Ronniego (…) Nie ma płatnych spotkań, tylko jego prawdziwi przyjaciele i rodzina – tak to widzę. W tym momencie okazało się, że hologram czy „Dio Disciples” nie są potrzebne, ponieważ liczyła się tylko moja i ich miłość do Ronniego. Piękne było to, że to wszystko płynęło z naszych serc. Jednocześnie pokazuje, że całe to przedsięwzięcie ma sens, ponieważ dzięki niemu wciąż utrzymujemy go przy życiu, a jego droga, którą kroczył z fanami, wciąż trwa!

– powiedział muzyk.

rf

KOMENTARZE

Przeczytaj także