10 utworów, których lepiej unikać w Walentynki

/ 14 lutego, 2023
fot. Olaf Heine


Jeśli planujecie na Walentynki romantyczną kolację przy świecach i przy muzyce, upewnijcie się, że na playliście nie znajdzie się któryś z poniższych utworów, gdyż czar może nagle prysnąć.


Romantyczna kolacja przy świecach i muzyce? A może namiętny wieczór z grającym w tle Spotify? Uważajcie, co trafi na waszą playlistę w Walentynki.

Limp Bizkit: „Nookie”

Pomijając fakt, że takie tłuste bity raczej mało kojarzą się z walentynkową atmosferą, tekst tego utworu wybitnie nie nadaje się na tę okazję. Fred Durst wylewa w nim swoją frustrację na temat dziewczyny, która nie dość, że puściła go kantem z jego kolegami, to jeszcze zawinęła się z jego pieniędzmi. Lepiej nie kusić losu…

Type O Negative: „My Girlfriend’s Girlfriend”

Figlarny Peter Steele nie krył się ze swoim apetytem na kobiety, a żeby jeszcze bardziej zwiększyć swoje szanse, wystąpił nawet nago na rozkładówce „Playgirl”. W swoich piosenkach też dawał często wyraz różnym perwersjom. W każdym razie kawałek o „dziewczynie mojej dziewczyny” nie bardzo nadaje się na walentynkowy wieczór. No, chyba że ją też zaprosiliście.

Nick Cave i Kylie Minogue: „Where The Wild Roses Grow”

Tutaj teren jest szczególnie grząski, bo teoretycznie utwór ten idealnie nadawałby się na romantyczny wieczór: kojące smyczki, delikatna aranżacja, aksamitny śpiew Kylie Minogue… Problem stanowi tekst, w którym chłopak, co prawda zakochuje się w dziewczynie, ale… postanawia ją zabić, argumentując, że „wszystko co piękne musi umrzeć”.

Nirvana: „Rape Me”

W zasadzie to nie ma okazji, na którą ten – skądinąd świetny – utwór Nirvany by się nadawał, a już na pewno nie są to Walentynki. Słowa „zgwałć mnie, przyjacielu” nie są czymś, co ktokolwiek chciałby w ten dzień usłyszeć. Nawet jeśli padają z ust Kurta Cobaina.

Rammstein: „Pussy”

Twórcy piosenek rockowych często ubierają swoje żądze w wyszukane metafory, a Rammstein wali prosto z mostu. Nieocenzurowana wersja teledysku „Pussy” dostępna była tylko w serwisach oferujących treści pornograficzne i rzeczywiście działo się w niej, oj działo… A że działo to armata, na koncertach Till Lindemann z różowej armaty polewał publiczność pianą. Nie jesteśmy ortodoksyjni, ale takie zabawy polecamy zostawić na powalentynkową noc, a w same Walentynki radzimy jednak coś subtelniejszego.

Red Hot Chili Peppers: „Party On Your Pussy (Special Secret Song Inside)”

Frywolna piosenka znana pod oficjalnym tytułem „Special Secret Song Inside” z ostrym, funkowym rytmem, do którego Anthony Kiedis rapuje o swoich lubieżnych fantazjach erotycznych. Spokojnie, na imprezy przyjdzie czas później.

Kult: „Dziewczyna bez zęba na przedzie”

Niby jest tu wątek miłosny, ale utwór ma tak mroczny klimat, że lepiej z nim uważać. Słowa „czy myślałaś o tym, co się stać może między nami dwojgiem, tu stać się może coś strasznego” nie wróżą spokojnego wieczoru. A jak jeszcze dodamy teledysk z wątkiem kryminalnym, atmosfera robi się gęsta.

AC/DC: „The Jack”

Piosenki AC/DC generalnie słabo nadają się na romantyczny wieczór, gdyż pełne są seksualnych podtekstów, aluzji i dwuznaczności. W „The JackBon Scott opowiada o tym, jak grał z pewną niewiastą w karty, a w rzeczywistości metaforycznie śpiewa o przeróżnych sprośnościach. Padające w refrenie dramatyczne słowa „she’s got the jack” można odczytać jako „ona ma waleta” ale też „ona ma kiłę”. Lepiej nie ryzykować…

O.N.A.: „Nie chcę dawać tego, co najlepsze”

Agnieszka Chylińska ma w swoim dorobku bardziej dosadne i ostrzejsze teksty, ale ten jest jednym z największych przebojów O.N.A., często gości w radiu, duże prawdopodobieństwo więc, że trafi przypadkiem na walentynkową playlistę. Słowa „nie będziesz się spodziewał wcale że to koniec, a ja uduszę cię i pójdę sobie wolna” każą trzymać się na baczność.

The Police: „Roxanne”

Znowu sytuacja podchwytliwa, bo utwór znany i lubiany, śpiewa go szarmancki Sting, a jednak opowieść o prostytutce jest zbyt ryzykowna, jeśli planujemy romantyczny wieczór.

fot. Olaf Heine

KOMENTARZE

Przeczytaj także