Jak Nine Inch Nails przesunął granice rocka

/ 27 maja, 2025

W 1994 roku Nine Inch Nails wydał album, który nie tylko wstrząsnął sceną rockową, ale też poszerzył jej granice.


Na początku lat 90. Trent Reznor wraz ze swoim zespołem Nine Inch Nails, stworzonym w 1988 w Cleveland, prze­suwał granice rocka. Postępujący rozwój komputerów, samplingu i sekwencerów sprawił, że praktycznie z roku na rok możliwości studyjne poszerzały się w galopującym tempie, dając nowe narzędzia produkcji i obróbki dźwięku. I Reznor był na czele tej fali. The Downward Spiral powstał dzięki nowym wtedy, komputerowym możliwoś­ciom przekształcania i deformowania brzmień in­strumentów (na wielu, nie tylko na gitarze, zagrał sam, a jedynie w wybranych utworach wsparli go dodatkowi muzycy; warto też dodać, że większość zarejestrowanych partii ciął na krótkie odcinki i tworzył z nich loopy). Pomysłowo stosował też technikę samplingu (na płycie znalazły się cytaty z nagrań Art Of Noise czy Roxy Music, a także z filmów, jak THX 1138, Człowiek słoń, Obcy czy Teksaska masakra piłą mechaniczną, wybrane przez perkusistę Chrisa Vrennę).

Prace nad The Downward Spiral ruszyły w 1992 roku w posiadłości przy 10050 Cielo Drive w Los Angeles. Trent wybrał ten adres nieprzypadko­wo. To tam członkowie sekty stworzonej przez Charlesa Mansona zamordowali Sharon Tate, żonę Romana Polańskiego, i jej gości. Reznor nazwał prowizoryczne studio Le Pig (później przyznał, że było to z jego strony niesmaczne) i przystąpił do pracy nad jednym z najmroczniejszych i najbardziej obrazoburczych albumów lat 90.

Artysta, w tym czasie tak naprawdę jedyny stały członek Nine Inch Nails (chociaż do składu zaliczyć też można Vrennę i gitarzystę Danny’ego Lohnera), stworzył cykl utworów, w które przelał wszystkie swoje lęki, fobie, egzystencjalne bolączki, ubierając je w adekwatnie schizofreniczne dźwięki, nie po­zbawione jednak swoistego piękna. The Downward Spiral to luźny concept album o popadaniu w obłęd, w nałogi, o zatracaniu człowieczeństwa, depresji i myślach samobójczych.

Mr. Self Destruct tłucze intensywnie, niemal jak na płytach Ministry (Nine Inch Nails zaliczono, tak jak ten zespół, do nurtu rocka industrialnego czy metalu industrialnego), ale do miazgi docho­dzi rozwibrowana gitara, na której zagrał Adrian Belew z King Crimson. Piggy wyłania się niczym senny koszmar, z narastającymi, coraz bardziej agresywnymi bębnami, które akcentują niepoko­jące słowa Reznora: Nic mnie już nie powstrzyma, bo mam wszystko gdzieś. March Of The Pigs to ponownie klimaty w duchu Ministry, przetykane krótkimi pauzami i balladowym fragmentem, w którym Reznor śpiewa z akompaniamentem fortepianu. Album The Downward Spiral pełen jest takich zaska­kujących smaczków, kontrastów i zwrotów akcji. To echo fascynacji albumem Low Davida Bowiego, wchodzącym w skład jego „berlińskiej trylogii”: Nawiązywałem do niego na płaszczyźnie kompozycji i nastroju – przyznawał Trent.

The Downward Spiral tworzy spójną całość, jednak wyróżnić trzeba dwa utwory. Closer z pul­sującym rytmem (opartym na samplu z Nightclub­bing Iggy’ego Popa) wyraża seksualno-religijne obsesje. W pamięć zapada surrealistyczny teledysk z wstrząsającymi i obrazoburczymi scenami rodem z Psa andaluzyjskiego Luisa Buñuela i Salvadora Dalego, tyle że w steampunkowej, brudnej sepii. Zamykający płytę Hurt jest niemal jak elegia, rozpoczynająca się słowami: Zraniłem siebie dziś, by sprawdzić, czy wciąż czuję. Przejmująca, genialnie zaśpiewana i minimalistycznie zaaranżowana piosenka należy do największych skarbów muzyki tego okresu (w późniejszych latach przypomniał ją Johnny Cash).

Płyta The Downward Spiral już w chwili wydania została doceniona, debiutując na drugim miejscu listy bestsellerów „Billboardu” i zbierając recenzje, jak ta z „Rolling Stone’a”, w której dziennikarz porównywał Reznorowski hałas do kakofonicznego zgiełku gitary Jimiego Hendrixa. Do dziś rozeszła się w ponad 5 milionach egzemplarzy. A zespół Nine Inch Nails wybił się dzięki niej na gwiazdę rocka, dając porywający i epokowy występ na festiwalu Woodstock ‘94, gdzie muzycy wystąpili umazani błotem. A zgłębiając jego twórczość, warto również sięgnąć po debiutancki album Pretty Hate Machine z 1989 roku i dystopijny Year Zero z 2007.

Reznor dał się też poznać jako ceniony twórca muzyki filmowej, nagrodzony Oscarami za oprawę dźwiękową The Social Network (2010, z Atticusem Roseem) i Co w duszy gra (2020, z Rossem i Jonem Batiste’em).

„100 Płyt Wszech Czasów. Wydanie Specjalne” w sklepach!

„The Downward Spiral” to jedna ze 100 płyt wszech czasów, jakie znalazły się w naszym „Wydaniu Specjalnym”.

„Wydanie Specjalne: 100 PŁYT WSZECH CZASÓW – ROCK” to subiektywne, przygotowane przez redakcję „Teraz Rocka” zestawienie najważniejszych albumów w historii naszego ukochanego gatunku.

Pismo można nadal zamówić z naszego sklepu internetowego:

„100 PŁYT WSZECH CZASÓW – ROCK” – KUP TERAZ!

KOMENTARZE

Przeczytaj także