Katy Perry przeżyła niebezpieczny moment na scenie podczas ostatniego koncertu w San Francisco w ramach trasy „Lifetimes Tour”.
W trakcie wykonywania swojego przeboju „Roar” z 2013 roku unosiła się nad publicznością na mechanicznym motylu, który nagle uległ awarii. Rekwizyt gwałtownie się przechylił, jakby ześlizgnął się z liny, niemal zrzucając artystkę na widownię.
Na nagraniu udostępnionym przez fanów widać, jak zaskoczona Perry przerywa śpiew i kurczowo trzyma się konstrukcji, próbując odzyskać równowagę. Gdy konstrukcja się stabilizuje, wraca do występu i kończy utwór.
Po koncercie Perry skomentowała incydent w mediach społecznościowych. Na Instagramie opublikowała zrzut ekranu, na którym widać jej przestraszoną twarz w chwili opadania, dodając podpis: „Dobranoc San Francisco”.
Nie był to pierwszy taki przypadek na tej trasie. Podczas koncertu w Australii pod koniec czerwca doszło do podobnego incydentu. Wtedy to rekwizyt w kształcie kuli, na którym siedziała Perry, zaczął się przechylać w trakcie występu. Piosenkarka musiała złapać się lin, aby utrzymać równowagę.
Perry promuje obecnie swój najnowszy album „143”. W dalszej części trasy artystka odwiedzi również Polskę. Koncert odbędzie się 28 października 2025 w krakowskiej TAURON Arenie.

