Greta Van Fleet opowiedzieli o tym, jak stali się częścią zespołu Bruce’a Springsteena w nowym filmie biograficznym „Springsteen: Ocal mnie od nicości”.
W produkcji, w której w rolę legendarnego muzyka wciela się Jeremy Allen White, znajduje się scena, w której Springsteen dołącza do lokalnego zespołu w klubie Stone Pony w Asbury Park w New Jersey. Zespół ten został stworzony specjalnie na potrzeby filmu przez producenta Dave’a Cobba.
W skład grupy weszli Jake Kiszka z Greta Van Fleet na gitarze oraz Sam F. Kiszka na basie. Na klawiszach zagrał Bobby Emmett z zespołu Jacka White’a, a na perkusji Askel Coe. Zespół wykonał kultowe utwory: „Lucille” Little Richarda oraz „Boom Boom” Johna Lee Hookera. Piosenki te znalazły się również na ścieżce dźwiękowej filmu i zostały nagrane z udziałem Jeremy’ego Allena White’a.
Basista Sam Kiszka w rozmowie z „Billboardem” wyjaśnił, jak doszło do ich udziału w projekcie:
To ciekawe, bo wszystko zaczęło się od Dave’a Cobba. Wyprodukował nasz ostatni album z 2023 roku – „Starcatcher” – i pomagał mi przy obecnym projekcie „Mirador”. Siedzieliśmy razem na pomoście przy jego domu w Savannah w Georgii, kiedy powiedział: „Pracowałem właśnie przy filmie Deliver Me From Nowhere o albumie „Nebraska” i Springsteenie. Reżyser Scott Cooper szuka młodego zespołu, który mógłby być zespołem rezydującym w Stone Pony z tamtego okresu.”
Jak wspomina Kiszka, reżyser szukał grupy o energii i stylu podobnym do Greta Van Fleet:
Scott powiedział: „Szukam młodego, energetycznego zespołu rock’n’rollowego w stylu Greta Van Fleet”. A Dave od razu stwierdził: „Znam odpowiednich ludzi – zapytajmy ich”. Potrzebny był gitarzysta i basista, więc Jake i ja zgodziliśmy się bez wahania. Tak to się zaczęło.
Artysta przyznał, że wpływ Bruce’a Springsteena na twórczość jego zespołu był tak duży, że nie mogli odmówić udziału w projekcie:
To było całkowicie niespodziewane, ale w naszej branży często pojawiają się takie możliwości. Czasami myślisz: „To fajne, ale jesteśmy w trasie” albo nagrywamy płytę. Tym razem jednak nie mogliśmy odmówić, bo Bruce Springsteen ma na nas ogromny wpływ. Nie przewidywaliśmy, że coś takiego się wydarzy, ale to było nie do odrzucenia. To fascynujące doświadczenie – połączenie filmu i muzyki.
Muzyk opowiedział też, że pierwszym krokiem było nagranie utworów w słynnym nowojorskim studiu Power Station, w którym Springsteen sam rejestrował swoje piosenki. Jeremy Allen White również pojawił się w studiu, by zaśpiewać kilka klasyków Bossa. Kolejne nagrania powstawały już podczas kręcenia ujęć na planie filmu. To właśnie te wersje najbardziej zachwyciły samego Springsteena.
Film „Springsteen: Ocal mnie od nicości” opowiada o kulisach powstawania albumu „Nebraska” z 1982 roku. Produkcja pokazuje Springsteena zmagającego się z depresją i wspomnieniami z trudnego dzieciństwa. Biografia trafiła do kin 24 października.

