Bill Ward: To ja miałem grać w Heaven & Hell

/ 1 września, 2015

W 2005 roku byli muzycy Black Sabbath wokalista Ronnie James Dio i gitarzysta Tony Iommi ogłosili, że znów będą razem współpracować. Sekcję rytmiczną Heaven & Hell stworzyć mieli basista Geezer Butler i perkusista Bill Ward. Ostatecznie tak się jednak nie stało. Bębniarz po latach przedstawia sprawę jasno:

To był zły kontrakt.

Historia lubi się powtarzać? Niesprawiedliwa umowa to również jedna z przyczyn konfliktu pomiędzy nim a Ozzym Osbournem, wskutek którego Black Sabbath od kilku lat nie może reaktywować się w klasycznym składzie. W niedawnej rozmowie radiowej z Eddie Trunkiem Bill Ward nie krył, że wciąż ma żal także za to, co działo się dziesięć lat temu.

Nagrałem kilka ścieżek i sądzę, że nie spełniłem wymagań jednego z członków zespołu. Kiedy później słuchałem tego, co ostatecznie nagrał Vinny, myślałem „Mój Boże, to jest dokładnie to, co ja grałem”. Ale wtedy już nie było rozmowy. O coś się pokłóciliśmy i byłem poza zespołem. Nie było mi z tym dobrze.

Perkusistą Heaven & Hell został zatem Vinny Appice (w Black Sabbath w latach 1980–1982 oraz 1991–1993). Grupa przestała istnieć po czterech latach funkcjonowania, w 2010 roku, wraz ze śmiercią Ronniego Jamesa Dio.

Skoro Bill Ward nie zapomniał o tamtej sprawie, wątpliwe, by zapomniał o świeższej – związaną z reaktywacją Black Sabbath. Dobry dla niego kontrakt i przeprosiny to dla niego podstawa dalszych rozmów. Ciekawe, czy wtedy również on przeprosiłby za nazwanie płyty „13” kupą gówna

ud

KOMENTARZE

Przeczytaj także