Były muzyk Marilyna Mansona: On powinien strzelić sobie w głowę

/ 2 lutego, 2016

Klawiszowiec Stephen Bier podzielił się swoimi myślami o Marilynie Mansonie na Facebooku. Zaczęło się od krótkiego wpisu:

Jestem szczerze zadziwiony, jak wielu wybitnych showmanów i muzyków odeszło w ostatnich 30 dniach… szkoda, że Brian Warner nie jest jednym z nich.

Muzyk bezimiennie wspomniał zapewne m.in. Lemmy’ego Kilmistera z Motörhead, Davida Bowiego, Jimmy’ego Baina (ex-Rainbow, ex-Dio), wokalistę i gitarzystę Eagles Glenna Freya czy założyciela Jefferson Airplane Paula Kantnera, imiennie zaś – Mansona właśnie. No i się zaczęło. W licznych komentarzach pod postem możemy przeczytać:

Najwyraźniej stereotyp, że „tylko dobrzy umierają młodo” jest prawdziwy.

Nie mogę doczekać się, by to zrobić: electric boogie, teksański two step, walc i irlandzki jig na jego grobie.

Najlepszą rzeczą, jaką może zrobić, by ocalić swoją twórczość, jest strzelenie sobie w głowie i wykazanie w ten sposób jej integralności.

Obecnie, nieświadomie… powoli… popełnia samobójstwo, łykając po jednej tabletce na raz.

Stephen Bier naprawdę musi Mansona nienawidzić. Jak mu się udało z nim wytrzymać aż 17 lat (od 1990 do 2007)? Klawiszowiec odszedł, gdy artysta przestał mu płacić, bo wydawał pieniądze na „zakup chorych pamiątek po nazistach i eksponaty taksydermiczne (w tym szkielet chińskiej dziewczynki)” oraz inne luksusowe przedmioty. Bier czuł, że Manson chce się go pozbyć z zespołu. Czas, jak widać, nie zmazał tamtej traumy.

 

 

I am genuinely amazed at how many prominent entertainers and musicians have kicked-off in the last 30 days… too bad Brian Warner isn't one of them.

Posted by Stephen Bier on 29 styczeń 2016

 

ud | fot. Dethmyname, CC BY-SA 3.0

KOMENTARZE

Przeczytaj także