Eagles of Death Metal o Paryżu – cały wywiad

/ 26 listopada, 2015

Zapowiedź wstrząsającego wywiadu z Eagles of Death Metal poznaliśmy już kilka dni temu. Jesse Hughes opowiedział wtedy, dlaczego – jego zdaniem – tyle osób zginęło oraz co stało się z ludźmi, którzy ukryli się w garderobie zespołu. Portal vice.com ujawnił całość tej mocnej rozmowy.

Głos zabrali także pozostali członkowie grupy: gitarzysta Eden Galindo, basista Matt McJunkins, perkusista Julian Dorio oraz członek ich ekipy koncertowej, który gdy zaczął się atak, stał z tyłu, przy wejściu. Pierwszy z nich opowiedział, jak to się wszystko zaczęło:

Na początku nie wiedzieliśmy, co się dzieje. Gdy już się zorientowaliśmy, nie wiedzieliśmy, czy celują w nas. Człowiek z naszej ekipy zobaczył pusty magazynek, krzyknął „Uciekajmy!” i zeszliśmy ze sceny. Pobiegliśmy do garderoby Josha, by znaleźć Tuesday, ale jej tam nie było. A potem znów szybko byliśmy na dole, bo na górze też ktoś strzelał.

W ucieczce pomagali im fani, którzy wskazywali drogę do wyjścia. Basista przez jakiś czas pozostawał uwięziony w budynku.

Gdy zaczęła się strzelanina, rzuciłem bas, schowałem się za zasłoną, za sprzętem. Ludzie wdarli się na scenę. (…) Musiałem podjąć decyzję, czy biec przez scenę, czy na górę do pokoju. Na szczęście wybrałem pokój. (…) Czekaliśmy 10-15 minut, aż strzelanina się zakończy. Gdy się zakończyła, to była ulga. Ale znów się zaczęło. Był jakiś wybuch.

To samobójcy odpalali bomby. Gdy to się skończyło, w końcu udało mu się wyjść.

A co za swojej perkusji widział Julian Dorio?

Pierwsze strzały były tak głośne, że od razu wiedziałem, że dzieje się coś złego. Poczułem proch. Spojrzałem przez zestaw perkusyjny i wtedy zaczęła się druga seria. Zobaczyłem z przodu dwóch mężczyzn ­– i to jest najgorsza rzecz, jaka stała się kiedykolwiek – którzy strzelali bezlitośnie w publiczność. Wtedy zacząłem się czołgać ze sceny na prawo. Gdy Boot powiedział innym, że można biec, wstałem i zbiegłem ze sceny razem z nimi.

Frontman Jesse Hughes szukał jeszcze swojej dziewczyny, Tuesday. Na szczęście dość szybko udało mu się ją znaleźć i uciekli z budynku razem.

Wstrząsająca jest opowieść nagłośnieniowca, który widział dokładnie, jak to wszystko się zaczęło. Widział upadających na ziemię martwych i rannych, widział też okrutną radość zamachowców. Jego cudem kule ominęły.

W drugiej części rozmowy do zespołu dołączył jego założyciel, Josh Homme, którego nie było w Paryżu. Gdy napisał do niego Jesse, nie mógł uwierzyć w to, co się dzieje. Żadna stacja telewizyjna wtedy jeszcze nie informowała o wydarzeniach. Choć nie przeżył tego, co inni, dla niego to również był szok.

Słowa nie potrafią oddać tego, co się stało, może to dobrze. Może tak powinno być.

Szybko zaangażował się w pomoc. Najpierw chodziło o sprowadzenie muzyków do domu. Teraz jego fundacja Sweet Stuff zbiera pieniądze dla rodzin ofiar, między innymi zaprzyjaźnionego z grupą Nicka Alexandra i trojga pracowników wytwórni muzycznej: Thomasa Ayada, Marie Mosser i Manu Pereza.

Mimo tych traumatycznych przeżyć muzycy zapewniają, że Eagles of Death Metal nie przestanie istnieć. Klub Bataclan otworzy się znów i oni chcą tam zagrać jako pierwsi. Frontman zapewnia:

Nie mogę się doczekać, aż wrócimy do Paryża… Nasi przyjaciele przyszli, by posłuchać rock’n’rolla i umarli. Zamierzam tam wrócić i żyć.

Mimo że dojście do siebie i zrozumienie tego, co się stało (o ile w ogóle to da się zrozumieć), może zająć trochę czasu.

Krótką relację wraz ze zdjęciem z Katedry Notre-Dame na Instagramie zamieścił niedawno Julian Dorio, perkusista EODM. Podobnie jak inni jest przede wszystkim wdzięczny, że żyje.

ud

KOMENTARZE

Przeczytaj także