Jarocin Festiwal 2016 – dzień trzeci [RELACJA i GALERIE]

/ 10 lipca, 2016

Przedwczoraj na naszych łamach ukazała się relacja z pierwszego dnia imprezy, na stronę wrzuciliśmy również zdjęcia z koncertów Five Finger Death PunchLuxtorpedy i TSA. Wczoraj natomiast podzieliliśmy się z Wami zdjęciami z koncertów odbywających się drugiego dnia jarocińskiej imprezy – Sweet NoiseThe Prodigy, Farben Lehre, Kobrancki i innych

Dziś mamy dla Was krótką relację z ostatniego dnia festiwalu, którą przygotował niezawodny Grzesiek Kszczotek, a także zdjęcia z koncertów trzech zespołów: Slayer [GALERIA], Acid Drinkers [GALERIA] oraz Hunter [GALERIA]:

Trzeci dzień festiwalu w Jarocinie należał do ciężkiego i mocnego grania. Z powodzeniem zapewnili to Slayer, Acid Drinkers i Hunter. Slayer, który w Polsce grał już kilkanaście razy, po raz kolejny udowodnił, że thrash w ich wydaniu nic się nie starzeje. Wprawdzie przyjechali promować swój najnowszy album „Repentless” (poza tytułowym zagrali choćby „Pride In Prejudice”, „Take Control” i „You Against You”) to nie zabrakło kompozycji z całego dorobku zespołu – z „Angel Of Death”, „Reign In Blood”, „Season In The Abyss” i „South Of Heaven” na czele. Tom Araya nadal głos ma jak dzwon (i nie znikający uśmiech na twarzy). Kerry King to wciąż perfekcyjny dynamit gitarowych dźwięków. Gary Holt i Paul Bostaph? Też bez zarzutu. Perfekcyjny występ świetnie się przy tym bawiącego zespołu.

Acid Drinkers kończyli ostatni dzień jarocińskiego festiwalu. Cała setlista to „piosenki” z repertuaru Motörhead. W ten sposób Titus z kolegami uczcili pamięć zmarłego pół roku temu idola. „Gdy wspominamy zmarłych zwykle następuje minuta ciszy” – rzucił ze sceny wokalista zespołu. „Tu tego nie będzie, Lemmy by sobie z pewnością nie życzył”. I zagrali „Iron Fist” i „Love Me Like A Reptile” na początek, “Shoot You In The Back” i “Sacrifice” gdzieś w środku i „Ace Of Spades” na zakończenie. Dobór piosenek rewelacyjny. Wykonanie? Nie przypominam sobie, żeby Acid Drinkers kiedykolwiek zagrali zły koncert. Czasem wydawało się nawet, że to nie Titus, a Lemmy śpiewa. Tak jakoś tej nocy to wszystko wyglądało…

Co jeszcze? Hunter – jak zawsze – wypadł bardzo widowiskowo. Kanadyjscy hardcore’owi punkowcy z D.O.A. z sześćdziesięcioletnim już Joey „Shithead” Keithleyem na wokalu nadal dają radę. Ich słynne „Class War” i „The Prisoner” były najmocniejszymi punktami ich występu. Sporo łagodności za to pojawiło się przy występach laureata zeszłorocznego festiwalu, Blue Deep Shorts, a niemal piknikowej zabawy przy okazji radosnych numerów Końca Świata. Dobre wrażenie po sobie zostawili warszawscy heavymetalowcy Scream Maker. Zaskoczeniem z kolei byli Strażacy – tegoroczni laureaci konkursu młodych kapel. To połączenie rocka z hip-hopem w ich wykonaniu naprawdę się (wystąpili między Hunterem i Slayerem) się obroniło.

Obszerna relacja z Jarocina w sierpniowym wydaniu „Teraz Rocka”.

mg

KOMENTARZE

Przeczytaj także