Open'er Festival 2016 – dzień trzeci [GALERIE i RELACJA]

/ 2 lipca, 2016

Pierwszego dnia Open’er Festivalu naszą uwagę skupiliśmy na wybitnych wokalistkach – Florence Welch oraz PJ Harvey, drugiego dnia natomiast odbył się koncert największej międzynarodowej gwiazdy imprezy, czyli Red Hot Chili Peppers, znakomicie wypadli również panowie z Foals

Trzeci dzień był niezwykle urozmaicony pod względem wykonawców i prezentowanych przez nich gatunków muzycznych. Nas szczególnie zainteresowały trzy koncerty – Nothing But Thieves [GALERIA], Sigur Rós [GALERIA] i Dawida Podsiadły [GALERIA]. Nasz wysłannik, Grzesiek Kszczotek, obejrzał ponadto występ Zbigniewa Wodeckiego czy Jamesa Murphy’ego.

Rzućcie okiem na jego krótką relację z trzeciego dnia:

Koncerty nas interesujące najbardziej zaczęły się późną nocą. Sigur Rós – dokładnie piętnaście minut po północy. David Podsiadło równo o pierwszej. Oba wzbudziły ogromne zainteresowanie. Odbywające się niemal o tej samej porze skutecznie „podzieliły” w dobrym tego słowa znaczeniu festiwalową publiczność.

Islandczycy przez pierwsze dwa utwory („Óveður” i „Starálfur”) tkwili prawie niewidoczni za jakąś skomplikowaną metalową konstrukcją. Przy „Sæglópur” pojawili się już w pełnej krasie, choć mówienie w tym wypadku o „pełnej krasie” (przyciemnione, bądź dla kontrastu, mocno rozjaśnione światła skutecznie zamazywały twarze muzyków) wydaje się jednak trochę nie na miejscu. Nie to było jednak najważniejsze. Tu chodzi raczej o klimat muzycznej kontemplacji. Szczególnie w miejscach oddalonych od sceny. Pozycja horyzontalna i patrzenie na rozświetlony księżyc była chyba najlepszym sposobem na odbiór tej osobliwej muzyki.

Z kolei kto nie wybrał się znacznie wcześniej do Tent Stage na występ Dawida Podsiadly, miał utrudniony dostęp do – pomimo ustawionego obok namiotu telebimu – zobaczenia muzyka. Gdy po wykonanym zaraz na początku „Forest” padło ze sceny: „Wow! Tyle ludzi jeszcze nie widziałem” faktycznie można było sobie uświadomić, jak wielkim zainteresowaniem cieszył się ten koncert. Sam występ? Podsiadło z kolegami złych nie dają. Bije ze sceny wielki profesjonalizm. Ale też i radość grania (co najlepiej daje się zauważyć choćby przy „Trójkątach i kwadratach”).

Wcześniej świetny występ zanotowali Brytyjczycy z Nothing But Thieves. Mianowani już – przez niektórych – na następców Placebo sporo robią w tym kierunku. To z jakim luzem wykonali „Where Is My Mind?” Pixies – mistrzostwo świata. Bardzo miło – w kameralnym gronie – przyjęty został indiefolkrockowy Kurt Vile ze swoim The Violators. 

Za to zupełnie inny wymiar miał na głównej scenie występ Zbigniewa Wodeckiego (wykonanie „1976: A Space Odyssey” z Mitch & Mitch Orchestra And Choir). Bardzo młodzi ludzie, którzy licznie przybyli pod scenę – pewnie głównie z ciekawości – raczej się nie zawiedli. Co jeszcze? Na Orange Main Stage królował rap (Wiz Khalifa), znakomicie przyjęci, wsparci mocną elektroniką i głosem Jamesa Murphy’ego „taneczni punkowcy” (LCD Soundsystem) i mistrz techno Paul Kalkbrenner)…

Obszerna relacja z Open’er Festival w sierpniowym wydaniu „Teraz Rocka”.

To oczywiście nie koniec emocji, ponieważ impreza wciąż trwa i niezmiennie będziemy ją dla Was relacjonować. Zaglądajcie na naszą stronę, ponieważ jutro ponownie pojawią się galerie i relacja z open’erowych koncertów.

mg

KOMENTARZE

Przeczytaj także