Tom Araya (Slayer) myśli o emeryturze

/ 7 kwietnia, 2016

Album „Repentless” Slayera pojawił się jesienią 2015 roku. Jest to pierwsza płyta grupy nagrana po śmierci jej współzałożyciela i gitarzysty Jeffa Hannemana. Portal loudwire.com spytał frontmana Toma Arayę, kiedy pojawi się kolejna.

Nie wiem, za wcześnie, by mówić. Po 35 latach nadchodzi raczej czas na… pobieranie emerytury [śmiech].

Kolejne zdanie nie brzmiały już jednak jak żart.

Jestem wdzięczny, że byłem w tym przez 35 lat, to naprawdę długi czas. Gdy zaczynaliśmy, wszystko było wspaniałe, ponieważ byliśmy młodzi i niezwyciężeni. A potem zrobiłem się rodzinnym człowiekiem, który przeżywał ciężkie chwile, latając w tę i z powrotem.

Tom Araya przyznał, że nie miał wiele czasu dla swoich dzieci, gdy dorastały. Teraz są już starsze i tak go nie potrzebują, ale i on się starzeje. Z biegiem lat coraz ciężej mu ruszyć w trasę. Jedną z przyczyn jest to… że nie może już jak kiedyś machać podczas występów głową.

Zdarzyło się w moim życiu kilka rzeczy, które wpłynęły na moją grę. Miałem operację szyi – już nie mogę machać głową. To było coś, co naprawdę lubiłem. Teraz gram i czuję te utwory, co też jest fajne, ale fizyczne połączenie z muzyką było ważną częścią mnie.

35 lat, 12 studyjnych płyt i międzynarodowy sukces to sporo. Nic dziwnego, że wokalista i basista myśli o zasłużonym odpoczynku? Przypomnijmy, że takie myśli kołaczą mu się po głowie co najmniej od kilku lat – od śmierci Jeffa Hannemana. W 2013 roku Tom Araya zastanawiał się, czy w ogóle jest sens dalej grać.

Jeśli chcecie zobaczyć Slayera na żywo, lepiej rozważcie wyprawę na tegoroczny festiwal w Jarocinie.

ud

KOMENTARZE

Przeczytaj także