Dlaczego Jim Morrison zmarł tak młodo? Czy można było go uratować? Alice Cooper spędził wiele czasu z wokalistą The Doors.
Jim Morrison był jedną z najbardziej charyzmatycznych postaci rocka. Poeta i wokalista The Doors prowadził jednak autodestrukcyjny styl życia i zmarł w wieku zaledwie 27 lat, w lipcu 1971 roku. Dlaczego tak się stoczył?
Alice Cooper, który miał okazję poznać członków The Doors, wspomina w wywiadzie dla „Teraz Rocka”, jaki Jim Morrison był prywatnie:
Dużo wypiłem z Jimem, Rayem i Robbiem. Johna Densmore’a znałem słabiej. Poznaliśmy więc The Doors dość dobrze. Szanowaliśmy ich. Uważam, że to jeden z najbardziej niezwykłych amerykańskich zespołów wszech czasów. Gdy tylko słyszałeś The Doors, wiedziałeś, że to oni. Tak bardzo się wyróżniali: głos Jima, gitara Robbiego i klasyczna gra na klawiszach Raya. (…) Dość dobrze się dogadywaliśmy z Jimem. Może dlatego, że obaj byliśmy wokalistami. W studiu czy na scenie Jim był świetny za każdym razem. Ale przez resztę dnia był dość autodestrukcyjny. Nie mogłem tego pojąć, bo był przemiłym człowiekiem. Był wielkim poetą. Ale miał w sobie jakiś gen autodestrukcji. Nie potrafił po prostu usiąść i napić się drinka, tylko musiał przy okazji łykać pięć tabletek. Po chwili nie wiedział, gdzie jest. Zawsze chodził na haju. Wielka szkoda, że nikt nie potrafił go z tego wyciągnąć. Nawet koledzy z The Doors nie potrafili go kontrolować. Ale nigdy nie był agresywny, nigdy nie rzucał przedmiotami, nikogo nie uderzył. Po prostu był autodestrukcyjny.
Alice Cooper zapowiedział wydanie nowej płyty. Tym razem będzie to jednak album szczególny, bo na jego potrzeby artysta reaktywował swój oryginalny zespół. Płyta „The Revenge Of Alice Cooper” ukaże się 25 lipca.
Cały wywiad z Alice Cooperem znajdzie się na łamach sierpniowego numeru „Teraz Rocka” dostępnego w sprzedaży od 30 lipca.


