W rozmowie z „Let There Be Talk” basista Alice In Chains, Mike Inez, zapowiedział, że grupa chce przy nowej płycie pracować z producentem Nickiem Raskulineczem, z którym nagrała dwa poprzednie albumy „Black Gives Way to Blue” i „The Devil Put Dinosaurs Here”.
Mike Portnoy wskazuje najbardziej rewolucyjny album
Mike Inez w trakcie wywiadu powiedział także, dlaczego grupa postanowiła kolejny album nagrać w Seattle:
Wracamy do Seattle nagrywać. Dwie poprzednie płyty nagraliśmy w Los Angeles i były fajne. Czuję jednak, że w roku 2017 Alice In Chains powinno powrócić do Seattle – pić tę wodę, oddychać tym powietrzem. Z tym miastem związanych jest tyle historii. Każdy zaułek przywołuje jakieś wspomnienia. Działy się tam szalone ale i piękne rzeczy. Seattle to wyjątkowe miejsce, zwłaszcza o tej porze roku.
Wcześniej, gitarzysta Jerry Cantrell powiedział, że nowy album ma powstawać w studiu, w którym nagrana została trzecia płyta Alice In Chains i że ma to być muzyka rodem z Seattle. Zespół chciałby też powrócić do metod nagrywania z czasów EP „Jar Of Flies”, kiedy to nagranie całego materiału zajęło mu 10 dni łącznie z miksami.
Mike Inez mówi:
Ciężko pracujemy. Zawsze coś robimy. Po prostu gramy, aż w końcu coś zaskoczy. Kiedyś martwiliśmy się o wytwórnię management… Zespół stał się biznesem. Mamy dużo roboty z biznesową częścią działalności, więc studio jest takim naszym klubem, w którym staramy się nie myśleć o sprawach finansowych. Chcemy się dobrze bawić i sprawić, żeby inni też się dobrze przy tym bawili. Zbieramy się w jednym mieście, w jednym pomieszczeniu i bawimy, jakby to była nasza piaskownica. Tak przynajmniej jest z tą nową płytą.
Nowy, jeszcze niezatytułowany, album Alice In Chains prawdopodobnie zostanie wydany na początku 2018 roku.
rf