Czy Freddie Mercury został właściwie pokazany w filmie „Bohemian Rhapsody”? Jego córka uważa, że nie.
10 września nakładem wydawnictwa SQN ukazała się w Polsce książka „Kocham, Freddie” ze wspomnieniami córki Freddiego Mercury’ego, która przez te wszystkie lata była w ukryciu.
Autorka Lesley-Ann Jones twierdzi, że artysta miał córkę, która przyszła na świat w wyniku romansu z żoną jednego z jego bliskich przyjaciół w 1976 roku. Córka artysty, opisywana w biografii jedynie jako „B”, obecnie 48-letnia lekarka, przez trzy dekady utrzymywała wszystko w tajemnicy.
W książce „Kocham, Freddie” B zarzuca twórcom filmu „Bohemian Rhapsody” z 2018 roku, że niewłaściwie przedstawili lidera Queen. B mówi:
Błękitne oczy to duży błąd. On tak wiele wyrażał za pomocą spojrzenia: aprobatę, dezaprobatę, zaangażowanie, wsparcie, radość, szczęście, czułość, a w późniejszym czasie także pewną melancholię. Miało niezwykłą moc. Jeśli coś chciał coś nim wyrazić, nie było żadnych wątpliwości, o co mu chodzi. Szczególnie dla mnie. Widzę też, że w filmie jego szczęka nie pasuje do jego potężnego głosu. Sposób, w jaki zasiada do fortepianu, jest nieprawidłowy. A jego ramiona i dłonie: gdzie one są? Przemawiał nie tylko dłońmi, ale całymi ramionami, bezustannie, nawet podczas cichych albo bardzo poważnych rozmów. Tylko podczas konferencji prasowych albo wywiadów telewizyjnych panował nad dłońmi i ramionami. W pozostałych wypadkach mówił przy użyciu wspaniałych, pełnych pasji gestów. Gdzie jego poczucie humoru? Jego żarty? Jego zabawne gierki? Jego codzienna radość (i nie mam na myśli tylko imprez)? W tym filmie ledwo dostrzegam Freddiego.
Według książki, Mercury przez lata utrzymywał bliski kontakt z dzieckiem – odwiedzał ją regularnie aż do swojej śmierci w 1991 roku. Miał również przekazać jej aż 17 tomów osobistych dzienników, w których opisywał swoje uczucia, wspomnienia i refleksje.
Według doniesień „Daily Mail”, o istnieniu „B” wiedzieli jedynie nieliczni z najbliższego kręgu Mercury’ego.

