Dee Facto

/ 24 maja, 2004


Reaktywowała się warszawska formacja Dee Facto. Dla przypomnienia: grali melodyjny punk rock z instrumentami dętymi. Sprawdzony skład: Bartek „Żółty” Żółkoś – śpiew, Mariusz „Bida” Lipiński – bas, Hubert „Bździch” Pilich – gitara, Piotr „Piti” Palęcki – klawisze, Kacper „Kacper” Niziołek – trąbka i Robert „Poloffka” Dorosz – perkusja. Pierwszych trzech panów opowiedziało nam o powodach powrotu.


Zaczęliśmy jednak od przeszłości. Graliśmy do końca 1994 roku, w 1995 były jeszcze dwa koncerty na Wielkiej Orkiestrze Świątecznej Pomocy – mówi Żółty. Dlaczego zespół się rozpadł? Prawdę mówiąc, wiodło nam się nieźle. Nagle Bida zatrudnił się w firmie płytowej i powiedział nam, że jesteśmy zupełnie nieodpowiedzialni. Że nie ma czasu na pierdoły. A perkusista zaczął pracować w branży disco polo. On wymyślił wytwórnię, która wydała na kasecie nasz drugi materiał (Wirus – przyp. bart). Każdy poszedł w swoją stronę, choć związaną z muzyką.


Żółkoś i Pilich założyli potem hardcore’owy skład Agni Hotra. W 1996 roku wydał on album Govinda, niedługo potem obaj rozstali się jednak z tą grupą (działała następnie z wokalistką). Coś tam wspólnie nagrywaliśmy w domu. Dwa lata temu była próba zrobienia jakiegoś materiału w stylu Dee Facto, pod nazwą Rocket Underground, ale nie wyszła poza nagrania demo – uzupełnia Pilich.


W międzyczasie wszyscy dorobili się rodzin i poważnej pracy. Fonograficzne zajęcie Bździcha (dystrybucja płyt SP Records) doprowadziło do ponownego spotkania starego składu: Na początku roku rozmawiałem z menażerem Pidżamy Porno, powiedziałem mu, że grałem kiedyś w Dee Facto. Wyznał mi, że nasz debiut był jego pierwszą punkową płytą. To był impuls, zaczęliśmy się powoli zastanawiać, czy nie zacząć znowu grać… Żółty: Przy okazji klawiszowiec założył internetową stronę zespołu. Nie spodziewałem się, że ludzie w ogóle nas pamiętają… Zobaczyłem bardzo pozytywne opinie i stwierdziłem, że nie można tego tak zostawić. Rozważają reedycję debiutanckiej płyty, a potem… Myślę, że pod koniec roku będzie gotowy nowy album, ale kiedy dokładnie wejdziemy do studia, nie wiadomo – stwierdza Żółkoś. Co już wiadomo o muzyce? Płyta będzie zatytułowana „Skagopuunkka” – wesołe granie ska-punkowe. Okres buntu minął, chodzi o wyciągnięcie z życia pozytywów… Na pewno chcemy poszerzyć sekcję dętą. Jeśli ktoś czuje się na siłach, niech zgłasza się, korzystając z naszej strony internetowej.

BARTEK KOZICZYŃSKI

KOMENTARZE
Tagi:

Przeczytaj także