Dwie godziny bluźnierstw na Mayhem w Warszawie [GALERIA]

/ 11 sierpnia, 2025
fot. Robert Filipowski

Jeden z najbardziej obrazoburczych zespołów metalu, jakim jest Mayhem, w ramach trasy z okazji 40-lecia wystąpił na Letniej Scenie Progresji w Warszawie.


Wraz z zespołem cofaliśmy się w czasie, w czym pomagały nam filmy i wizualizacje wyświetlane na ekranie. Zaczęliśmy od ery najnowszej – Malum z wydanego w 2019 roku albumu Daemon uderzył zimnymi i ponurymi riffami. Necrobutcher wymachujący charakterystyczną kitką często wychodził na front sceny, między utworami popijając wino z butelki. Reszta zespołu bardziej schowana, poza Attilą, który w ornatach, z trupim makijażem i odwróconym krzyżem na szyi, dyrygował całą ceremonią. Historia Mayhem pełna jest bluźnierstw szokujących nie tylko pobożnych moralistów, ale i ortodoksyjnych metalowców. Ich eksperymentalne albumy często dzieliły wyznawców metalu, a to zbyt dopracowaną produkcją (o czym niedawno nam wspominał Necrobutcher), a to formą, która łamała blackmetalowe schematy. Tu mogliśmy się o tym przekonać słuchając utworów z tak odmiennych płyt, jak Ordo At Chao, Chimaera i Grand Declatation Of War pod rząd. Ale ortodoksyjni, płochliwi metale zostali w piwnicy. Pod sceną zjawiła się armia bardziej otwartych i tolerancyjnych miłośników ekstremalnej sztuki, doceniających odwagę i eklektyzm Mayhem. A że dziś fani metalu mają większy dystans do świata, świadczyło choćby to, że pośród czarnych koszulek, skór, kajdanów i glanów dało się wypatrzyć osoby w różowych koszulkach z jednorożcami.

Napięcie rosło, gdy zbliżaliśmy się do początkowego okresu działalności Mayhem. Nad plenerową sceną zapadł mrok, a rytuału dopełnił pomarańczowy księżyc w pełni, który wyszedł akurat przy Freezing Moon. Utwory z De Mysteriis Dom Sathanas zwieńczyły podstawowy set. Ale potem jeszcze na ekranie zobaczyliśmy ujęcia z najwcześniejszego okresu Mayhem, a z głośników wybrzmiało intro Silvester Anfang (jego niezwykłą historię opowiedział nam basista). Attila wymachujący krzyżem z piszczeli wykrzyczał jeszcze kilka utworów z EP Deathcrush z 1987 roku, od której zaczął się black metal. A całość zakończył numer o adekwatnym tytule Pure Fucking Armageddon.

Przed Mayhem godnie zaprezentował się Owls Woods Graves. Dynamiczne i pełne energii numery rozgrzały w ten letni wieczór publiczność.

Poniżej galeria z warszawskiego koncertu.

Owls Woods Graves

Mayhem

KOMENTARZE

Przeczytaj także