Czy Eddie Van Halen bał się tego słynnego gitarzysty? Czy czuł się nim zagrożony? Tak twierdzi inny wirtuoz gitary.
Eddie Van Halen był jednym z największych gitarzystów rocka. Podziwiany przez wirtuozów, kochany przez fanów. Nie tylko miał wizjonerskie podejście do gitary (choćby popularyzując tapping), ale też pisał znakomite przeboje, o czym świadczy bogata dyskografia Van Halen.
Czy Eddie mógł się bać innego gitarzysty? Tak twierdzi Yngwie Malmsteen, który w wywiadzie dla „Classic Rocka” wspomina, jak chciał spotkać się z Eddiem podczas ceremonii wręczenia nagród Grammy w 1986 roku:
Udałem się na galę. Byłem w smokingu. Zauważyłem Eddiego. Pomachałem do niego, żeby zwrócić jego uwagę, a gdy mnie zobaczył… uciekł. Dosłownie uciekł.
Kilka lat później Yngwie liczył na ponowne spotkanie z Eddiem, gdy grali na jednym festiwalu:
Grałem na festiwalu w Holandii, gdzie gwiazdą był Van Halen. Pomyślałem sobie: „Świetnie, w końcu spotkam Eddiego i przekażę mu mój koncert, z którego byłem dumny”. Ale odwołali swój występ. Powiedzieli, że Alex Van Halen złamał mały palec czy coś w tym stylu. Potem jednak dowiedziałem się od promotora, że zadzwonił do niego sam Eddie, który mu powiedział: „Jeśli Yngwie będzie grał, ja nie zagram. Nigdy nie zagram na tej samej scenie co Yngwie Malmsteen”. Ewidentnie czuł się zagrożony. Dla mnie to szaleństwo. Przecież do pieprzony Eddie Van Halen. Nikt mu nie mógł zagrozić.
Niedawno utwór „Jump” Van Halen przekroczył miliard wyświetleń na Youtube.

