W warszawskiej progresji, w niedzielę, 16 listopada, wystąpił zespół Nothing More. Grupa została przyjęta z entuzjazmem.
Koncert okazał się pechowy dla zespołu Ankor, który z powodów technicznych nie był w stanie zagrać swojego setu. Muzycy próbowali, ale się poddali. Publiczność nagrodziła ich brawami.
Solence za to dał bardzo dynamiczny występ. Jego energiczna muzyka nadawałaby się na rockowy fitness, a szalejący instrumentaliści, szczególnie gitarzysta wymachujący dreadami, byli niczym tornado energii. Podobnie w przypadku Catch Your Breath, który za to trochę więcej w swoich utworach miał przebojowości.
Koncert Nothing More poprzedziło długie, klimatyczne intro. Zespół jednak też stawia na energię. Bosy, wytatuowany wokalista chętnie podchodził do krawędzi sceny, podsuwając mikrofon fanom z pierwszego rzędu. Album Carnal znakomicie sprawdza się na żywo, o czym świadczyły choćby Freefall czy Stuck. Grupa wykonała też przeróbkę We’re In This Together Nine Inch Nails, a także był popisowy numer z solówkami na bębnach (grali wszyscy muzycy), basie na specjalnym wysięgniku (też grali wszyscy poza perkusistą) oraz syntezatorach (tu grał głównie Jonny Hawkins).
Koncert nie był długi, ledwie ponad godzinę, ale przyjęcie gorące. Muzycy przyznawali, że na tej trasie jeszcze tak gorąco nie było.
Poniżej galeria z warszawskiego koncertu Nothing More.














