Kazelot singlem

/ 1 listopada, 2003


W październiku Kult zaliczył imponującą trasę po Polsce. Początek w Olsztynie, finał w warszawskiej Stodole (dwa występy, dzień po dniu), w sumie kilkanaście koncertów w halach i dużych salach klubowych. Wszystko wskazuje na to, że frekwencja będzie większa niż w zeszłym roku. W Spodku pobijemy nasz rekord – poinformował mnie Piotr Wieteska, menażer zespołu, gdy jego podopieczni byli w połowie trasy. Jest bez zmian, klimat jest ten sam… Trochę mi się to wszystko zlewa – te hale, ci ludzie. Jak na razie nie było tak, że gdzieś wyszło niefajnie, a gdzieś było najfajniej. Zawsze jest podobnie – odpowiedział klawiszowiec Kultu, Janusz Grudziński, gdy spytałem o wrażenia. Kult, jak ma to w zwyczaju, gra około trzech godzin. Czyli w trakcie każdego koncertu obecnej trasy wykonuje 36 utworów, z tego 4 na bis… Nadal gramy najdłuższe koncerty w Polsce – podkreślił Janusz. Po raz pierwszy przy okazji występów sprzedawany był specjalny singel grupy, z premierowym materiałem, Kazelot/Kto nie rozumie, ten nie pofrunie. Wieteska: Chłopcy szykują materiał na nową płytę. Akurat te dwa utwory były gotowe, z tekstami, i dlatego zostały umieszczone na singlu… Nie znaczy to, że są najlepsze. Jeśli po trasie zostanie coś z tych 3 tysięcy sztuk, które zrobiliśmy, to singel trafi też do zwykłej sprzedaży. Może i coś zostanie, bo gdy rozmawialiśmy, sytuacja była następująca: Najlepiej schodzą koszulki Kultu…


Ja jeszcze nawet tego singla nie odsłuchałem – przyznał się Grudziński. Ostatnio strasznie jestem zajęty, także moimi indywidualnymi sprawami. Właśnie zrobiłem muzykę do kolejnego filmu, a jako reżyser nakręciłem film dokumentalny o ludziach z mojego osiedla na Emilii Plater (w Warszawie – przyp. wk). Jako kompozytor współpracowałem z wieloma wybitnymi dokumentalistami i napatrzyłem się, jak to się robi…

WIESŁAW KRÓLIKOWSKI

KOMENTARZE

Przeczytaj także