Kings Of Leon – Can We Please Have Fun: Wrócił fun [RECENZJA]

/ 8 maja, 2024


Przeczytaj naszą przedpremierową recenzję najnowszego albumu zespołu Kings Of Leon, „Can We Please Have Fun”.


Już 10 maja ukaże się najnowszy album zespołu Kings Of Leon. Płyta „Can We Please Have Fun” została nagrana z Kidem Harpoonem w roli producenta i pokazuje nowe oblicze zespołu braci Followillów.

Przeczytaj poniżej recenzję autorstwa Macieja Koprowicza, która trafiła na łamy majowego numeru „Teraz Rocka”.

W Kings Of Leon nastały nowe porządki. Po pierwsze, zmiana wytwórni – po przeszło dwóch dekadach porzucili RCA na rzecz Capitolu. Po drugie, zmiana producenta. Nazwisko Kida Harpoona nie musi wiele mówić miłośnikom rocka, ale czujnym obserwatorom sceny pop już powinno. Gość wyprodukował najbardziej bestsellerowe single ostatnich dwóch lat, As It Was Harry’ego Stylesa i Flowers Miley Cyrus. Czyli absolutna muzyczna ekstraklasa. Pytanie tylko, czy popowy fachura to na pewno właściwy wybór dla kapeli o garażowych korzeniach?

Spokojnie, Harpoon podszedł z szacunkiem do naszych bohaterów, którzy sami od wielu lat są już muzyczną instytucją. Syntezatorów się co prawda nie pozbyli (klawiszowe dźwięki odgrywają istotną rolę choćby w otwierającym całość Ballerina Radio), ale Can We Please Have Fun to album rockowy. W czasach, w których gitary wstydliwie chowa się gdzieś w tle, jako ledwie element dźwiękowej faktury, trzeba docenić zarażający garażowym luzem, podkreślonym zawadiackim śpiewem Caleba Rainbow Ball, „kowbojsko-nowofalowy” Actual Daydream z solówką jak z wczesnego The Cure, zdumiewający punkową ścianą dźwięku Nothing To Do czy glamrockowo (!) hałaśliwy Hesitation Gen. Cieszy mnie, że rolę wiodącego singla przyznano Mustangowi, dynamicznemu, szorstkiemu kawałkowi z fajnie wykrzyczanym przez Caleba refrenem.

Garażowej energii na cały album może i nie wystarcza, ale naj­ważniejsze, że piosenki w średnim tempie nie zdominowały go w takim stopniu jak When You See Yourself. Te stonowane kawałki też zresztą wypadają dużo lepiej niż tam – błyszczą szczególnie niesiony wyrafinowanym riffem, singlowy Split Screen oraz wciągający Seen, w klimacie lo-fi indie rocka, jak z dojrzałych płyt Blur.

Jest naprawdę dobrze. Iskra rock’n’rollowego szaleństwa wróciła, wrócił fun. Z pewnością przy tej płycie Kings Of Leon bawili się dużo lepiej niż przy poprzedniej. Ja, jako słuchacz, również.


Kings of Leon ponownie pojawią się w Polsce. Zespół zagra w krakowskiej Tauron Arenie 17 lipca tego roku.

Niezwykłą historię Kings Of Leon znajdziecie w majowym numerze „Teraz Rocka”, gdyż to właśnie tej grupie poświęciliśmy wkładkę.

MAJOWY TERAZ ROCK – KUP ONLINE

KOMENTARZE

Przeczytaj także