Klaus Meine był o krok od opuszczenia Scorpions. Zespół nagrywał wtedy swój najważniejszy album.
Na początku lat 80. zespół Scorpions nagrał album „Blackout”, który okazał się jednym z jego największych sukcesów, otwierając drogę na rynek amerykański. Jednak nagrania płyty okupione były cierpieniem wokalisty, który stracił głos i rozważał odejście z zespołu.
W 2004 roku Wiesław Weiss w wywiadzie dla „Teraz Rocka” zapytał Klausa Meine, jak wspominał tamten czas. Wokalista odparł:
Tragedia! Przeszedłem wtedy dwie operacje. I straciłem wiarę, że jeszcze kiedykolwiek zaśpiewam. To trwało jakieś pół roku. Pamiętam, że poszedłem do Rudolfa i powiedziałem mu: Musisz znaleźć innego wokalistę, bo ze mnie już nic nie będzie. Ale Rudolf wymierzył mi tylko kopa w tyłek i powiedział: Musisz dać radę. Nie wolno ci się poddać. My będziemy czekać tak długo, jak długo to będzie konieczne. Wiele to dla mnie znaczyło. To przeżycie naprawdę scementowało naszą przyjaźń. A kiedy odzyskałem głos, poczułem się jak nowo narodzony. Chociaż nie miałem pewności, co będzie dalej. Dokończyliśmy pracę nad płytą, ale nie wiedziałem, czy poradzę sobie na trasie. Bałem się, że po pierwszych kilku koncertach znowu stracę głos. Tymczasem mieliśmy zaplanowane sześciomiesięczne tournée. Ale na szczęście problemy już się nie powtórzyły. Ani wtedy, ani nigdy później. Co więcej, dziś mogę zrobić z głosem naprawdę wszystko – wystarczy posłuchać Unbreakable. Ale tego, co się wtedy stało, nigdy nie zapomnę. Zawsze, gdy zaczynam śpiewać, gdzieś na dnie umysłu pojawia się wspomnienie owych dramatycznych przejść.
Jak Klaus Meine pokonał chorobę, a Scorpions podbili Amerykę
Scorpions już w tym tygodniu zagra w Polsce dwa koncerty. Pierwszy z nich odbędzie się 16 czerwca 2025 roku w hali ERGO ARENA na pograniczu Gdańska i Sopotu.
Nie zapomnijcie, żeby przed koncertem Scorpions zaopatrzyć się w „Wydanie Specjalne” poświęcone niemieckiej legendzie rocka.
WYDANIE SPECJALNE – SCORPIONS – ZAMÓW!


