Lily Allen prostuje plotki na temat nowej płyty: „Nie potrzebuję zemsty”

/ 28 października, 2025

Piosenkarka wyznała, że nie czuje już zamieszania ani gniewu związanego z wydarzeniami, które zainspirowały płytę.


Długo oczekiwany, piąty album Allen ukazał się w piątek 24 października, zaledwie cztery dni po ogłoszeniu projektu. Krążek powstał zaledwie w dziesięć dni po rozpadzie małżeństwa artystki ze znanym z „Stranger Things” Davidem Harbourem, który miał ją zdradzić. Jak zapowiadała wtedy:

To album o złożoności relacji i o tym, jak je wszyscy przeżywamy. To historia.

Artystka tłumaczyła, że inspiracją były jej „głębokie problemy z odrzuceniem i porzuceniem” po rozwodzie. Pojawiły się również doniesienia, że kobieta, która miała być inspiracją do piosenki „Madeline”, ujawniła się publicznie. Allen jednak wyjaśniła w rozmowie z „The Sunday Times”, że „Madeline” jest postacią fikcyjną.

W nowym wywiadzie dla magazynu „Interview” Lily Allen zaprzeczyła, że „West End Girl” jest płytą o zemście:

Napisałam ten album w ciągu dziesięciu dni w grudniu i teraz patrzę na całą sytuację zupełnie inaczej. Każde rozstanie jest trudne i bolesne, ale rzadko zdarza się, by tworzyć o tym muzykę w trakcie przeżywania emocji. Właśnie w tym tkwi wyjątkowość tej płyty – pozwala przeżywać te uczucia na bieżąco. Wtedy naprawdę starałam się je przetworzyć i to było niezwykle ważne dla albumu, ale dziś nie czuję już zamieszania ani gniewu. Nie potrzebuję zemsty.

Na pytanie, czy opowiada prawdziwą historię na „West End Girl”, Allen podkreśliła:

Część jest oparta na prawdzie, część na fantazji.

Dodała też:

To nie jest okrutny album. Nie czuję, że jestem złośliwa. To były po prostu emocje, które wtedy przetwarzałam. Bardzo zależało mi na tym, żeby nie brzmieć jak ofiara. Chciałam, żeby płyta była brutalna i tragiczna, ale też dająca poczucie siły, żeby była w niej radość wynikająca z możliwości wyrażenia tego, co czuję.

KOMENTARZE

Przeczytaj także