Jeden z niekwestionowanych wirtuozów gitary ma dość niepochlebne zdanie o swoich wokalistach.
Yngwie Malmsteen to jeden z niekwestionowanych wirtuozów gitary. Na przestrzeni lat budził podziw swoją techniką i wszechstronnością.
Pracował z wieloma wokalistami. Wśród nich były takie sławy, jak Jeff Scott Soto, Joe Lynn Turner, Doogie White i Tim „Ripper” Owens. Najwidoczniej jednak nie ma o swoich wokalistach dobrego zdania, bo w mediach społecznościowych napisał:
Zauważyłem, że ci zatrudnieni i opłaceni wokaliści, których zatrudniłem na moje solowe płyty, próbują wykorzystywać moją markę. Powiedzmy to jasno: występowanie na moich solowych płytach nie daje prawa do własności, autorstwa, czy spuścizny. Jeśli ktoś tu i ówdzie doda wers, nie czyni go to autorem, a śpiewanie moich piosenek nie sprawia, że stają się one ich. Zostali jedynie opłaceni za nagranie napisanych przeze mnie partii, tak jak klawiszowiec, basista, perkusista itp. Jeśli jedynym sposobem na zwrócenie na siebie uwagi jest korzystanie z mojej marki i wykorzystywanie mojego nazwiska i tytułów albumów z mojego solowego katalogu, to macie odpowiedź na pytanie, kto rzeczywiście coś stworzył. A co oni nagrali/stworzyli przez ostatnie 30-40 lat?
Yngwie Malmsteen na przestrzeni 40 lat zgromadził bogatą dyskografię solową. Nie uściśla jednak, czy ma na myśli konkretnych wokalistów, którzy z nim występowali.

