Zespół, który nie przejmuje się tym, co myśli mainstream, właśnie się do niego przebija. Jego nowa płyta jest dla niektórych… za ciężka!
Lorna Shore to najwięksi przedstawiciele współczesnego deathcore’a. Ich popularność rośnie wręcz błyskawicznie, mimo że zespół nie zamierza łagodzić swojego brzmienia. Oprócz breakdownów z piekła, oprócz kiloton ciężaru mają też melodie kupujące słuchaczy z najróżniejszych kręgów i symfoniczną grację, dzięki której epickości w ogóle im nie brakuje.
Potwierdza to najnowszy album Lorna Shore, „I Feel The Everblack Festering Within Me”, który ukazał się 12 września. Wokalista Lorna Shore, Will Ramos, w wywiadzie dla „Teraz Rocka” przyznał, że niektórzy fani, gdy usłyszeli singel „Prison Of Flesh”, uznali, że jest on wręcz… za ciężki:
Miał to być jeden z naszych najbardziej intensywnych kawałków. Jest on intensywny, ale niekoniecznie gniewny, nie piszę wyłącznie gniewnych tekstów, bo sam nie jestem rozgniewaną osobą. Chciałem napisać coś prawdziwego, osobistego zamiast wymyślonych historii, które często kiedyś pisałem. Chciałem napisać piosenkę o demencji, o lęku przed nią, o lęku przed tym, że nie wiesz, kim jesteś, o traceniu siebie po kawałku, aż nie masz pojęcia, kim jesteś. Z tym problemem zmaga się moja rodzina i chciałem napisać o czymś, z czym ja się stykam w rzeczywistości i z czym styka się wiele osób na świecie w takiej czy innej formie. Uważam, że ten numer wyszedł tak, jak planowałem. Wielu osobom się podoba, ale sporo osób twierdziło, że jest on… za ciężki! Wcześniej wydaliśmy Unbreakable i ludzie narzekali, że jest zbyt łagodny. Nie dogodzisz wszystkim. Ale my jesteśmy z niego zadowoleni, więc jest dobrze.
Lorna Shore zagra z Whitechapel, Shadow of Intent i Humanity’s Last Breath już 27 stycznia 2026 na COS Torwar w Warszawie.
A cały wywiad z wokalistą Lorna Shore znajdziecie w październikowym numerze „Teraz Rocka”.
PAŹDZIERNIKOWY TERAZ ROCK – KUP ONLINE


