Lizzo wyjaśniła, dlaczego jej długo zapowiadany album „Love in Real Life” może w ogóle się nie ukazać.
Choć w marcu artystka ogłosiła, że prace nad płytą zostały zakończone, zamiast niej fani dostali mixtape „My Face Hurts From Smiling”. Teraz wokalistka w rozmowie z magazynem „New York” przyznała, że zmieniła plany dotyczące premiery albumu:
Do 2025 roku ja się zmieniłam, świat się zmienił i tyle się wydarzyło.
Lizzo wytłumaczyła, że większość materiału na „Love in Real Life” powstała jeszcze w 2022 roku:
To po prostu nie było to, co czułam teraz. Pomyślałam: muszę robić rzeczy inaczej i nie wiem jeszcze jak, ale zacznę po prostu iść za intuicją.
Album był promowany kilkoma singlami, jednak nie odniosły one większego sukcesu. Po tym wokalistka spotkała się z szefami wytwórni Atlantic Records:
Usiadłam do stołu i powiedziałam: „Od teraz muszę robić wszystko po swojemu. I potrzebuję, żebyście mnie wspierali. To będzie trochę straszne”. I wszyscy się zgodzili. Powiedzieli: wesprzemy Cię ze wszystkim, czego będziesz potrzebować.
Na razie wydanie „Love in Real Life” pozostaje sprawą otwartą. Artystka skupia się na tym, co chce tworzyć teraz:
Jestem w jednym z najbardziej ekscytujących, twórczych momentów, jakie miałam w życiu. Kogo obchodzi, jeśli ci się to nie podoba? Mam jeszcze siedem tysięcy podobnych piosenek. To nie jest jedyny album, jaki zrobię, ani jedyna piosenka, jaką zaśpiewam. Nie pozbędziecie się mnie tak łatwo.
Decyzja o zmianie kierunku kariery przyszła po fali kontrowersji. W ubiegłym roku trzy byłe tancerki oskarżyły Lizzo o molestowanie seksualne i mobbing, składając pozew sądowy. Później podobny pozew złożyła była stylistka artystki. Lizzo od początku wszystkiemu zaprzeczała, nazywając oskarżenia „fałszywymi”, a jej rzecznik określił drugi pozew mianem „sztuczki medialnej”.

