Ozzy Osbourne rezygnuje z prowadzenia samochodu

/ 9 kwietnia, 2018

Ozzy Osbourne rezygnuje z prowadzenia pojazdów. Artysta stwierdził, że woli nie ryzykować pozwu.

Corey Taylor upamiętnił Paula Graya

Jack Osbourne, syn Ozzy’ego, opowiada w aktualnym wydaniu „Daily Mirror”, jak jego ojciec postanowił zdać kluczyki i już więcej nie prowadzić auta.

Miał niewielką stłuczkę na autostradzie, po której powiedział: „Wiecie co, nie chcę już więcej prowadzić”. I tak jeździł coraz rzadziej. Chyba nie chce brać na siebie odpowiedzialności. No pomyślcie: Ozzy by w kogoś wjechał i zaraz byśmy zostali pozwani na miliard dolarów, bo ludzie mają nie po kolei w głowie. Doszedł do wniosku, że woli tego nie prowokować.

Ozzy Osbourne podchodził do egzaminu na prawo jazdy aż 19 razy! Po raz pierwszy jeszcze w latach 70., jednak większość z nich oblewał, gdyż był w stanie nie nadającym się do prowadzenia pojazdów:

Raz zasnąłem podczas egzaminu. Gdy się obudziłem, znalazłem karteczkę z napisem „oblałeś”.

Ozzy’emu udało się zrobić prawo jazdy w 2009 roku, w wieku 60 lat. Mimo że nie prowadził często, lubił drogie samochody. Jak sam przyznawał:

Mam amerykańskie prawo jazdy, kupiłem więc Ferrari. Wkurzyłem tym Sharon, która powiedziała: „Nigdy w życiu!”. Ozzy i Ferrari to nie najlepsze połączenie, prawda?

W grudniu 2003 roku Ozzy doświadczył poważnych obrażeń, w tym złamania ośmiu żeber i uszkodzenia kręgosłupa w wyniku upadku z quada.

Ozzy na Impact Festival 2018

Ozzy Osbourne jest headlinerem tegorocznej edycji Impact Festival. Jego polski występ odbędzie się 26 czerwca 2018 roku w Tauron Arenie Kraków.

Podczas zbliżającej się pożegnalnej światowej trasy, w ramach której artysta wystąpi na Impact Festival, Ozzy Osbourne – członek Rock & Roll Hall of Fame, zdobywca nagród Grammy, autor piosenek – świętować będzie ponad pięć dekad na scenie (łącznie jako artysta solowy i główny wokalista założonego w 1968 roku Black Sabbath). Trasa, która poprowadzi Ozzy’ego z koncertami dookoła świata i ma potrwać aż do 2020 roku.

rf | fot. Alberto Cabello

KOMENTARZE
Tagi:

Przeczytaj także