Policja ujawniła, w jaki sposób Chris Cornell odebrał sobie życie

/ 20 maja, 2017

Chris Cornell zmarł około północy z 17 na 18 maja 2017 roku tuż po zagraniu razem z Soundgarden udanego koncertu w Detroit. Dane ujawnione przez policję wskazują na śmierć samobójczą.

Rockowi artyści w hołdzie Cornellowi

Według raportu policji, przytoczonego przez portal „TMZ” Chris Cornell miał odebrać sobie życie w łazience pokoju hotelowego, w którym zatrzymał się po koncercie z Soundgarden w Detroit. Posłużyć do tego celu miała zwykła czerwona taśma elastyczna do ćwiczeń.

Chris Cornell przyczepił taśmę do drzwi łazienki za pomocą karabinka (przyrządu wspinaczkowego, mogącego udźwignąć duży ciężar), który wcisnął między drzwi a górną framugę. Karabinek wbił się tak głęboko, że pozostawił wgłębienie we framudze.

Według informacji przekazanych przez „The Detroit News” Chris Cornell chwilę wcześniej (około godziny 23.35) rozmawiał przez telefon z żoną. Zaniepokoił ją jego niewyraźny głos oraz powtarzane w kółko słowa „jestem po prostu zmęczony”. Cornell miał przyznać żonie, że mógł wziąć zbyt dużą dawkę leku Ativan, który przyjmował na problemy z uzależnieniem. Eksperci twierdzą, że zbyt duże dawki leku Ativan mogą prowadzić do myśli samobójczych.

Żona Chrisa Cornella kwadrans po północy zadzwoniła do jego ochroniarza, Martina Kirstena, który nie mogąc dostać się do pokoju artysty wyważył drzwi wejściowe, a następnie drzwi do łazienki. Tam znalazł na podłodze Chrisa Cornella „z krwią wypływającą z ust oraz czerwoną taśmą elastyczną do ćwiczeń zaciśniętą na szyi”.

Wezwany na miejsce ratownik przybył o godzinie 0.56 nad ranem, odwiązał taśmę i rozpoczął resuscytację krążeniowo-oddechową, jednak na próżno.

O godzinie 1.30 lekarz stwierdził zgon.

Prawnik rodziny Cornellów, Kirk Pasich, opublikował oświadczenie, w którym prosi o niewyciąganie pochopnych wniosków i poczekanie na wyniki badań toksykologicznych:

Bez wyników testów toksykologicznych nie jesteśmy w stanie stwierdzić, co dokładnie stało się z Chrisem – nie wiemy, czy jakieś substancje nie przyczyniły się do jego śmierci. Chris, który poradził sobie z uzależnieniem, miał receptę na lek Ativan i mógł wziąć większą, niż zalecona, dawkę. Rodzina wierzy, że Chris nie odebrał sobie życia, prawdopodobnie nie wiedział co robi, a na to wpływ mogły mieć leki lub inne substancje.

Głos w sprawie zabrała również wdowa po muzyku, Vicky Cornell:

Śmierć Chrisa to strata, której nie potrafię wyrazić słowami i pustka w moim sercu, która nigdy nie zostanie wypełniona. Każdy, kto go znał, wiedział, że był oddanym ojcem i mężem. Był moim najlepszym przyjacielem. Jego świat kręcił się wokół rodziny, na drugim miejscu była oczywiście muzyka. Przyleciał do domu w Dzień Matki, żeby spędzić nieco czasu ze swoją rodziną. Wyleciał w środę popołudniu, w dniu koncertu, po tym jak spędził czas ze swoim dzieckiem. Przed koncertem rozmawialiśmy o wakacjach, które planowaliśmy po Memorial Day [amerykańskie święto narodowe – przyp. mg], mieliśmy wiele planów. Gdy rozmawialiśmy po koncercie zauważyłam, że bełkocze; był jakiś inny. Gdy powiedział mi, że mógł wziąć jedną lub dwie dodatkowe tabletki Ativanu, zadzwoniłam do ochrony i poprosiłam, żeby sprawdzili, czy wszystko z nim dobrze… To co się stało jest niewytłumaczalne i mam nadzieję, że raporty medyczne przyniosą nam dodatkowe informacje. Wiem, że kochał swoje dziecko i nigdy by go nie skrzywdził poprzez odebranie sobie życia.

Chris Cornell miał 52 lata. Pozostawił żonę oraz trójkę dzieci, w wieku 16, 12 i 11 lat.

rf

KOMENTARZE

Przeczytaj także