Producent wspomina najbardziej absurdalną sesję The Rolling Stones

/ 22 sierpnia, 2023


Utwory w trakcie tej sesji rodziły się w bólach. Producent wspomina jej absurdy.


Wydany w 1986 roku album „Dirty WorkThe Rolling Stones przez wielu uważany jest za ich najgorsze dokonanie. Był to okres, w którym Mick Jagger i Keith Richards prawie nie rozmawiali ze sobą, co tylko pogorszyło trudną sesję nagraniową.

Producent płyty, Steve Lillywhite, w wywiadzie dla „Produce Like a Pro” wspomina absurdalną sesję, która rozpoczęła się na początku 1985 roku:

Studio w Paryżu zabukowane było od 1 stycznia, ale oczywiście 1 stycznia nikt nie przyjechał, może tylko paru technicznych. Potem zjawił się sprzęt, a Keith i Ronnie przyjechali 4 stycznia. Nikogo więcej nie było. O północy weszli do studia i przez trzy godziny jamowali 12-taktowe bluesy. O trzeciej nad ranem realizatorzy zaczęli się nieco niecierpliwić. Keith i Ronnie nadal grali. W końcu weszli do reżyserki i powiedzieli: „Dobra, zagrajcie nam to”. Od trzeciej do szóstej nad ranem nadal tam siedzieli, a realizatorzy byli wyczerpani. O szóstej nad ranem Keith powiedział: „Możecie mi to nagrać na kasetę?”. Więc od szóstej do dziewiątej musieli tego znowu słuchać! Zanim tam dotarłem mieli jakieś 1000 kaset bezsensownego jamowania. Wszystko się pogubiło.

Steve wspomina jeszcze:

Pierwszego wieczoru zauważyłem, że wszyscy chodzili z nożami. Wciągali z nich prochy. Wydawało mi się to bardzo dziwne. Po dwóch tygodniach sprawiłem sobie własny nóż. Posiadanie noża nagle wydawało się czymś zupełnie naturalnym.

Największym przebojem z „Dirty Work” okazała się przeróbka „Harlem Shuffle” duetu Bob & Earl z 1963 roku.

Po wydaniu „Dirty Work” The Rolling Stones postanowili nie ruszać w trasę koncertową. Mick Jagger wydał swój drugi solowy album, „Primitive Cool” w 1987 roku, a w 1988 Keith Richards zadebiutował płytą „Talk Is Cheap”. Zespół zszedł się dopiero w 1989 roku wydając płytę „Steel Wheels” oraz ruszając w gigantyczną trasę koncertową.

KOMENTARZE

Przeczytaj także