Ze sceny przeróżni artyści często mówią, że dana publiczność była najlepsza na trasie. I choć są to miłe słowa, często bywają tylko czystą kurtuazją. Jeśli jednak zespół taki, jak Royal Blood w zagranicznych mediach wymienia koncerty w Polsce jako te najbardziej szalone w karierze, musi w tym coś być.
Poważne problemy Kazika Staszewskiego
Członkowie duetu Royal Blood zostali zapytani przez brytyjskie Absolute Radio o najbardziej szalone koncerty w karierze. Basista i wokalista Mike Kerr nie zastanawiał się długo.
Polska zawsze była bardzo, bardzo szalona. Pierwszy raz zagraliśmy tam na festiwalu Open’er [w 2014 roku]. Było to jeszcze przed premierą naszego albumu, a każdy znał nasze piosenki i teksty. Istne szaleństwo. Prawie poprzewracali nagłośnienie. Roznieśli to miejsce. Było niesamowicie. Wróciliśmy tam na własny koncert [w Palladium, w styczniu 2015 roku]. Nie mogłem się go doczekać, bo pamiętałem jak było poprzednim razem. I okazało się, że było dokładnie tak samo. Czułem się jak Bane w ostatnim filmie Batmana. Totalny chaos, a ja pośrodku niego.
Wypowiedzi Mike’a Kerra możecie wysłuchać poniżej. Od 3:33.
Już w najbliższą środę, 28 czerwca 2017 roku Royal Blood wystąpi w Polsce po raz trzeci, ponownie na Open’er Festival, tym razem jako jedna z gwiazd dużej sceny, obok Radiohead. Czy fani zgotują im równie gorące przyjęcie?
W najnowszym numerze „Teraz Rocka”, który do kiosków trafia w tę środę znajdziecie między innymi recenzję najnowszego albumu Royal Blood, „How Did We Get So Dark?”, z którą możecie zapoznać się także na naszej stronie internetowej.
Album „How Did We Get So Dark?” ukazał się 16 czerwca 2017 roku i trafił na 1. miejsce brytyjskiej listy przebojów. Grupa dowiedziała się o tym tuż przed tryumfalnym występem na tegorocznym festiwalu Glastonbury.
rf