Sting po raz kolejny udowodnił, że wiek to tylko liczba. W krakowskiej Tauron Arenie brytyjski muzyk zagrał koncert, który był hołdem dla jego muzycznych korzeni i dowodem na to, że prostota potrafi brzmieć potężniej niż najbardziej rozbudowana aranżacja.
Sting wystąpił w Krakowie ramach trasy „Sting 3.0”, w towarzystwie wieloletniego gitarzysty Dominica Millera oraz perkusisty Chrisa Maasa. Trio postawiło na surowe, rockowe brzmienie – niemal jak za czasów The Police – i właśnie to okazało się strzałem w dziesiątkę.
Już od pierwszych dźwięków „Message in a Bottle” było jasne, że publiczność czeka wieczór pełen energii i nostalgii. Sting, z basem zawieszonym nisko jak dawniej, brzmiał świeżo i mocno, a jego charakterystyczny głos – choć nieco bardziej szorstki – wciąż miał tę samą siłę przekazu.
Minimalizm składu pozwolił wybrzmieć każdemu instrumentowi – gitarze Millera, z jej dźwiękiem balansującym między reggae a rockiem, i perkusji Maasa, która nadawała rytm całemu show. To był Sting w wersji bez ozdobników, za to z czystą pasją.
Setlista koncertu była niczym podróż przez dekady kariery muzyka. Obok obowiązkowych hitów The Police, takich jak „Every Little Thing She Does Is Magic” czy „Roxanne”, znalazły się też solowe hity – „Fields of Gold”, „Englishman in New York” i nastrojowe „Shape of My Heart”.
Nie zabrakło także niespodzianki – premierowego utworu „I Wrote Your Name (Upon My Heart)”, który spotkał się z gorącym przyjęciem. Sting jak zawsze umiejętnie zmieniał ton: refleksyjne ballady przeplatały się z rockowymi kawałkami, które rozgrzewały krakowską publiczność do czerwoności.
Najbardziej wzruszającym momentem wieczoru był bis. Po eksplozji dźwięków w „Roxanne” Sting wrócił na scenę sam, z gitarą akustyczną, by wykonać „Fragile” – cicho, niemal szeptem, w całkowitej ciszy.
74-letni Sting udowodnił w Krakowie, że nadal jest w znakomitej formie – zarówno wokalnie, jak i fizycznie. Dwugodzinny występ bez przerwy pokazał, że jego muzyka nie traci na sile, a wręcz zyskuje z biegiem lat nowy wymiar.
Organizatorem wydarzenia było Live Nation Polska. Dzisiaj drugi polski koncert Stinga – w PreZero Arenie w Gliwicach.
