Tragedia przed koncertem Green Day. Organizator wyjaśnia, dlaczego nie odwołał koncertu

/ 11 lipca, 2017

Podczas festiwalu Mad Cool w Madrycie, który odbył się w zeszły weekend, doszło do tragicznego wypadku, kiedy jeden z akrobatów, wykonujących swój popisowy numer, spadł z wysokości 30 metrów i zginął w wyniku odniesionych obrażeń.

Closterkeller powraca z nowym albumem

Z tego powodu opóźnił się koncert zespołu Green Day, jednak nie został on odwołany. Organizator w oficjalnym oświadczeniu napisał, dlaczego nie odwołał koncertu.

Decyzja, żeby nie przerywać festiwalu została podjęta razem z miejscową ochroną i naszym oddziałem do spraw bezpieczeństwa.

Mad Cool Festival spełnia wszystkie wymogi bezpieczeństwa wobec publiczności, artystów, pracowników i jest przygotowany na wszelkie okoliczności.

W tej sytuacji zostało oficjalnie uznane, że nagłe odwołanie imprezy dla 45 tysięcy osób może okazać się niebezpieczne i wywołać agresywne reakcje, kiedy jednocześnie ruszy do wyjścia taka masa ludzi. Bezpieczeństwo fanów na festiwalu jest naszym najwyższym dobrem i nie możemy iść na żadne kompromisy.

Wcześniej wokalista Green Day, Billie Joe Armstrong, opublikował oświadczenie, w którym wyrażał, żal, że jego zespół nie został poinformowany przed koncertem o tej tragedii.

Wielu z was zastanawia się, dlaczego zagraliśmy koncert po tym wypadku. Green Day nie wiedział o wypadku aż do zakończenia koncertu. Nawet nie wiedzieliśmy, że miały miejsce popisy akrobatyczne. Takie festiwale są ogromne. Dzieje się tyle rzeczy naraz, że niemożliwe jest zobaczenie każdego wykonawcy/artysty. Byliśmy na zapleczu, pół mili od głównej sceny. Rozgrzewaliśmy się, żeby wyjść o 23:25. 15 minut przed występem nasz menadżer trasowy został poinformowany przez miejscowe władze, żebyśmy poczekali ze względów bezpieczeństwa. Takie rzeczy zdarzają się na koncertach… nie poinformowano nas o powodach, co też jest normalne. Czekaliśmy, jak nam kazano. Nie mieliśmy pojęcia, że doszło do jakiegoś wypadku. W końcu pozwolono nam zagrać, wskoczyliśmy więc do ciężarówek i pojechaliśmy pod scenę. Był to ostatni koncert naszej europejskiej trasy, byliśmy więc podekscytowani, żeby dać z siebie wszystko ostatni raz. Weszliśmy na scenę koło północy i zagraliśmy dwie i pół godziny. Wszystko wydawało się w porządku. Fani dobrze się bawili. Zeszliśmy ze sceny i wróciliśmy do garderoby. Dopiero wtedy przekazano nam szokujące wieści o Pedro. Nie mogliśmy w to uwierzyć. Nie wiem, dlaczego władze nie powiedziały nam o tym przed koncertem. Coś takiego nie wydarzyło się nigdy w naszej 30-letniej historii. Gdybyśmy wiedzieli o tym przed koncertem, najprawdopodobniej byśmy nie wystąpili. Nie jesteśmy bez serca.

Organizator podziękował też uczestnikom festiwalu oraz ochronie za współpracę, a także złożył kondolencje na ręce rodziny zmarłego akrobaty Pedro Aunióna Monroya.

rf

KOMENTARZE

Przeczytaj także