Tyla przyznała, że w trakcie swojej kariery zmagała się z presją tworzenia muzyki nieodzwierciedlającej jej autentycznego stylu.
W wywiadzie dla Variety południowoafrykańska artystka ujawniła, że po spektakularnym sukcesie singla „Water” w 2023 roku, wzrosły naciski ze strony menedżerów na popowe hity:
Te piosenki w ogóle nie brzmiały jak ja. Pamiętam, jak siedziałam w hotelowym pokoju, a menedżerowie dzwonili do mnie: „Zejdź na dół, musimy wyciąć ten utwór.” Płakałam i myślałam: „To nie jest to, czego chcę. Nie podpisałam kontraktu, żeby to robić”. Musieli mnie wyciągać z tego pokoju. Ale dzięki temu zrozumiałam, jak bardzo kocham muzykę afrykańską. To utwierdziło mnie w przekonaniu, by trzymać się swoich pomysłów.
Opowiadając o nagrywaniu swojego przełomowego singla, przyznała:
Pamiętam, jak nagrywałam „Water”, byłam wtedy całkowicie zamknięta na świat zewnętrzny. W studiu byli tylko ja, mój realizator dźwięku i jego ciężarna żona. Byłam bardzo nieśmiała.
Tyla przyznała też, że po sukcesie „Water” czuła się ograniczana przez presję sukcesu::
Przez pewien czas, zwłaszcza w zeszłym roku, czułam się naprawdę uwięziona. To było tak, jakby nagle cały świat na mnie patrzył i wszystko musiało być idealne. Było to dla mnie bardzo stresujące.
Niedawno piosenkarka wypuściła swój debiutancki mixtape „We Wanna Party”, z radością eksplorując nowe brzmienia i pomysły. Choć początkowo tworzyła te utwory z myślą o drugim albumie, uznała, że świetnie sprawdzą się jako letnie przeboje, dlatego wypuściła je wcześniej.

