Jak wyglądają kulisy koncertów takich zespołów jak Nocny Kochanek? Czy więcej w tym mitu czy prawdy?
Koncerty gwiazd rocka zawsze były spowite mitem wiecznej zabawy i rozpusty. Takie historie znane są też z polskiego podwórka.
Jednym z zespołów, do których przylgnęła łatka imprezowego jest Nocny Kochanek. Czy jego koncerty to faktycznie ciągłe imprezy? W listopadowym „Teraz Rocku” wokalista Krzysiek Sokołowski napisał felieton, w którym uchylił rąbka tajemnicy, co dzieje się za kulisami.
Pisze w nim:
Kiedy zaczęliśmy grać z Nocnym Kochankiem większe koncerty, klimat sprzyjał rock’n’rollowi. Nasze wyjazdy pełne były śmiechu i luzu podlewanego alkoholem, którego nigdy nie brakowało. Impreza zaczynała się od wejścia do busa, a kończyła, gdy wracaliśmy do domów. Podczas jednego z koncertów w Gdańsku zaprosiliśmy fanów na afterparty na plażę. (…) Innym razem, w oparach zielonego dymu, biegaliśmy po korytarzu hotelowym w białych kombinezonach ochronnych, a gdy chcieliśmy pożartować z recepcjonistką, ta zażenowana powiedziała, że od trzydziestu minut ogląda nas na monitoringu. Wesołych historii z tamtego czasu mamy bez liku.
Ale czy tak jest zawsze? Krzysiek pisze dalej:
Nieraz słyszę od ludzi, którzy nigdy nie byli w naszej garderobie, co tam się u nas odj*buje! Wóda, koks, d*iwki, seks na wrotkach… Wrotek sobie nie przypominam.
Jak wygląda więc dziś backstage koncertów Nocnego Kochanka? Czy zespół może sobie pozwolić na taryfę ulgową od fanów? Całość przeczytasz w felietonie Krzyśka Sokołowskiego, który znajduje się w listopadowym numerze „Teraz Rocka”.
LISTOPADOWY TERAZ ROCK – KUP ONLINE


