Chris Martin martwi się tym, jak będzie wyglądało jego życie po zakończeniu działalności Coldplay.
Zespół zapowiedział, że po wydaniu 12. albumu studyjnego przestanie nagrywać nowe płyty. Dla frontmana to trudny, ale konieczny krok, o czym mówił tuż przed ostatnim koncertem Coldplay na stadionie Wembley w ramach trasy „Music of the Spheres”.
W rozmowie z „The Sun” Martin wyznał:
Próbuję to wszystko odpuścić, ale wciąż kocham swoją pracę. Kocham to i może to nie jest dobre. Kocham to wszystko, nawet całe to szaleństwo. Jestem bardzo wdzięczny. Kocham nasz zespół, kocham to, co robimy, kocham piosenki, które do nas przychodzą, kocham miejsca, do których możemy dotrzeć, kocham obraz świata, jaki nam to daje. Widzimy to, co łączy ludzi, częściej niż większość społeczeństwa. I kocham to. Być może dlatego tak trudno mi się od tego oderwać. Muszę nauczyć się nie potrzebować tego, tylko cieszyć się, gdy to mam. Chciałbym po prostu tego pragnąć, a nie być uzależniony od tego. Powoli mi się to udaje.
Wcześniej, rozmowie z Zanem Lowe Martin powiedział:
Zrobimy tylko 12 prawdziwych albumów i to jest pewne. Obiecuję. Bo mniej znaczy więcej. A dla niektórych naszych krytyków nawet mniej znaczyłoby jeszcze więcej! Bardzo ważne jest, by mieć taki limit. Jest tylko siedem Harrych Potterów. Beatlesi mają tylko 12 i pół albumu. Bob Marley też miał podobnie. Tak było u wszystkich naszych bohaterów (…) Od czterech, pięciu lat przychodzą do mnie myśli: „Musisz skończyć w ten sposób”. I wierzę temu tak samo, jak wierzę w nasze piosenki.
Choć Chris Martin wielokrotnie w ostatnich miesiącach zapowiadał koniec kariery Coldplay, jak na razie fani mogą być spokojni. „Music of the Spheres” był dopiero dziewiątą płytą zespołu. Krążek ukazał się w 2021 roku i nadal jest aktywnie promowany przez muzyków. To oznacza, że grupa zaprezentuje nam jeszcze co najmniej trzy płyty.

