Zespół Coma długo czekał na możliwość przebicia się do mainstreamu. Niewiele brakowało, a grupa zakończyłaby działalność.
W 2004 roku ukazał się debiutancki album zespołu Coma zatytułowany „Pierwsze wyjście z mroku”. Płyta okazała się wielkim sukcesem, pokrywając się ostatecznie platyną i przyniosła zespołowi, takie przeboje jak „Leszek Żukowski” czy „Sierpień”. Ale niewiele brakowało, a płyta by się nie ukazała, zaś zespół mógł się rozpaść.
Coma długo dobijała się do drzwi wytwórni. W wywiadzie dla „Teraz Rocka” basista Rafał Matuszak wspomina:
To był ostateczny moment. Przed Pierwszym wyjściem z mroku funkcjonowaliśmy już przez kilka lat. Nie można było wtedy wydawać płyt na Spotify czy YouTube, a przepustką do grania koncertów było wydanie płyty. Z tym wiązaliśmy swoje nadzieje. Szukanie kontaktów z menedżerami, rozdawanie i rozsyłanie nagrań demo i wiele innych działań wykonaliśmy, żeby przekonać którąś z wytwórni. W pewnym momencie zwątpiliśmy w to, co robimy. Mam wrażenie, że gdybyśmy wtedy nie wydali tej płyty, zespół istniałby jeszcze przez rok, może przez dwa lata i umarłby śmiercią naturalną. Na szczęście w Łodzi fani przychodzili na koncerty tłumnie. Wypełnienie Dekompresji to dla nieznanego zespołu duże przeżycie. Gdy wydawcy zobaczyli zamieszanie, zdecydowali, że warto w nas zainwestować.
Zespół Coma powrócił na scenę po kilkuletnie przerwie w 2024 roku występując na Pol’and’Rock Festival. Właśnie ukazuje się zapis tego koncertu.
Od tamtej pory grupa dała serię koncertów halowych. W tym roku będzie jedną z gwiazd Jarocina, a na jesień planuje kolejne halowe koncerty. Ale czy ma w planach także nową płytę?
W lipcowym numerze „Teraz Rocka”, który jest już w sprzedaży, znajdziecie obszerny wywiad z Comą.
LIPCOWY TERAZ ROCK – KUP ONLINE


