Judas Priest boryka się z problemem fałszywych kont: Nie wysyłajcie tam pieniędzy!

/ 15 października, 2018

Zespół Judas Priest zwrócił uwagę na poważny problem, jakim są fake konta zespołu i muzyków w serwisach społecznościowych. Warto na początku wspomnieć, że nie chodzi o strony stworzone przez fanów i nieoficjalne, które są dokładnie opisane. Problemem są te, które podszywają się pod oficjalne i czerpią z tego nielegalnie korzyści.

Rob Halford (Judas Priest) chce napisać autobiografię

Grupa opublikowała specjalne oświadczenie:

Istnieje wiele fałszywych kont Judas Priest na Instagramie, Twitterze, Facebooku itp., które nazywają siebie „oficjalnymi lub prawdziwymi” – należą one rzekomo do Roba Halforda, Glenna Tiptona, Iana Hilla, Richiego Faulknera, ScottaTravisa i innych związanych z Judas Priest. Chcemy poinformować, że na naszej stronie znajduje się lista oficjalny kont – wszystkie inne nie są oficjalne, więc nie dajcie się naciągnąć i prosimy, nie wysyłajcie im pieniędzy za cokolwiek, co tam oferują. One nie mają nic wspólnego z Judas Priest!

Wspomnianą listę oficjalnych kont można znaleźć na stronie JudasPriest.com – widnieje tam zaledwie dziewięć pozycji (po trzy na serwisach Instagram, Facebook i Twitter) i tylko te mogą być określane mianem „oficjalnych”.

Iron Maiden chcieli roznieść Judas Priest

W wywiadzie dla SiriusXM były gitarzysta Judas Priest, K. K. Downing, wspominał jak początkujący zespół Iron Maiden próbował zagrozić pozycji jego zespołowi i jak w ten sposób zrodziła się wspólna niechęć.

Na początku lat 80. Judas Priest i początkujący Iron Maiden mieli ruszyć we wspólną trasę. W wywiadzie Downing wspomina:

Nagraliśmy płytę „British Steel” i mieliśmy ruszyć razem w trasę, gdy w gazecie przeczytałem, że Iron Maiden mówią coś w stylu: „Rozniesiemy Priestów na kawałki”. Zapytałem: „Co to ma znaczyć? Kim są ci kolesie? Dlaczego mamy brać ich na trasę, skoro sieją taki ferment jeszcze zanim ich poznaliśmy? Pozbądźmy się ich i weźmy kogoś, kto doceni te koncerty”. A było mnóstwo takich zespołów. Inni jednak namówili mnie, bym zmienił zdanie i się zgodziłem. Gdy graliśmy próby w Londynie, na salę weszła grupka gości i usiadła przede mną. Zapytałem się technicznego: „Co to za kolesie?”. A on: „To support”. Zapytałem: „Kto ich wpuścił na naszą próbę? Powiedz im, że nie byli zaproszeni i muszą wyjść”.

Trasa wystartowała i mogę powiedzieć, że nie roznieśli nas. Mieliśmy już ustaloną renomę, a oni dopiero pięli się po szczeblach kariery. Ale na trasie nie panowała dobra atmosfera, a nie lubię takich sytuacji. Gdy dowiedziałem się, że Iron Maiden będą grali z nami także w USA, chciałem ich zmienić, ale zagrali mimo to. Tworzyli niemiłą atmosferę, sprawy zaczęły przybierać paskudny charakter. Po wielu latach, w okolicach 1995 roku, spotkałem byłego wokalistę Iron Maiden, Paula Di’Anno i powiedział: „Hej, przepraszam za tę wypowiedź w gazecie”.

Goście byli młodzi, buńczuczni i przynajmniej mieli jaja, żeby przeć do przodu i wiedzieli, co chcą osiągnąć.

K. K. Downing dodaje, że dziś nie czuje już urazy do członków Iron Maiden.

mg

KOMENTARZE

Przeczytaj także