Madonna podzieliła się osobistymi refleksjami na temat straty swojej matki i tego, jak wpłynęło to na jej postrzeganie śmierci. Zapewniła, że ta wizja jej nie przeraża.
Gwiazda opublikowała na Instagramie poruszający wpis, w którym wspomniała o swojej matce, Madonnie Louise Ciccone. Zmarła ona w 1964 roku na raka piersi w wieku 30 lat, kiedy piosenkarka miała zaledwie 5 lat:
Kiedy byłam dzieckiem, moja matka zmarła. Widok jej pięknej twarzy w otwartej trumnie i pocałowanie jej czerwonych ust na pożegnanie pozostawiło we mnie dręczące wspomnienie. Głęboką tęsknotę. Straszny lęk przed porzuceniem. Chodziłam za moim ojcem wszędzie, przypominając mu, że jeśli kiedykolwiek umrze, chcę zostać pochowana razem z nim.
Madonna przyznała, że od dzieciństwa fascynowały ją cmentarze i zaczęła postrzegać śmierć jako jedyną drogę do ponownego spotkania z matką:
Z biegiem lat straciłam wielu ukochanych ludzi i zaczęłam patrzeć na śmierć jak na drzwi do życia wiecznego.
Piosenkarka dodała, że znajdowała pocieszenie, odwiedzając groby innych ludzi i próbując nawiązać duchowy kontakt z tymi, którzy odeszli. Madonna nawiązała również do swojego katolickiego wychowania i słów jednej z zakonnic, które szczególnie zapamiętała:
Chciałam ich zapewnić, że nie są sami. Nikt z nas nie jest. Wszyscy jesteśmy poślubieni Bogu. Jestem oblubienicą Chrystusa. Jestem oblubienicą miłości.
Obecnie artystka współpracuje z producentem Stuartem Price’em nad sequelem swojego przebojowego albumu „Confessions on a Dance Floor” z 2005 roku.
Dodatkowo, zapowiedziała reedycję swojego albumu „Bedtime Stories” z 1994 roku, w tym wydanie winylowe.

