Megadeth – The Sick, The Dying… And The Dead! [RECENZJA]

/ 30 sierpnia, 2022

We wrześniowym „Teraz Rocku”, który 31 sierpnia trafił do sprzedaży, znajdziecie między innymi recenzję najnowszej płyty Megadeth. Autorem tekstu jest Robert Filipowski.


Trochę się na tę płytę naczekaliśmy. Pra­ce spowolniła choroba nowotworowa Dave’a Mustaine’a, potem pandemia. A gdy wydawało się, że Megadeth jest na ostatniej prostej, ze składu w atmosferze skandalu obyczajowego został wyrzucony David Ellefson i partie basu od nowa nagrał Steve Di Giorgio z Testamentu. Znamy albu­my długo odwlekane, które rozczarowały. The Sick, The Dying… And The Dead! do nich absolutnie… NIE należy!

Megadeth powraca do szczytowej formy, nieodbiegającej od tego, co prezentował na przełomie lat 80. i 90. Jest energia, czad, świetne melodie, solówki i właściwie wszyst­ko, za co go kochamy.

Gdy kilka lat temu rozmawiałem z Ellef­sonem, jeszcze wówczas zaangażowanym w powstawanie płyty, zapewniał mnie, że będzie to jedno z najcięższych i najbardziej progresywnych dokonań Megadeth. Podob­ne przechwałki słyszeliśmy z ust wielu, ale tu okazały się prawdą. Wściekłe partie dominują w Life In Hell czy Night Stalkers, gdzie goś­cinnie udziela się Ice-T, dodając bezkompro­misowe wersy. Célebutante pod względem tempa i dźwiękowej agresji to wręcz powrót do czasów Killing Is My Business. Z kolei progresywność przejawia się w budowaniu złożonych form, jak w Dogs Of Chernobyl i Killing Time, czy w pieczołowicie dopracowa­nych riffach oraz solówkach gitarowych. Mis­sion To Mars wydaje się najbardziej odstawać od całości. Przynajmniej z początku, gdzie postawiono na klimat i melodie (a nawet całkiem przebojowy refren). Utwór rozpędza się dopiero w dramatycznej końcówce, w której Mustaine zamiast śpiewać deklamuje tekst przez interkom.


WRZEŚNIOWY „TERAZ ROCK” – KUP W E-SKLEPIE


Temat śmierci wyraźnie przewodzi albumowi. Czy to nawiązania do dżumy we wstępie utworu tytułowego, czy do atomo­wej zagłady w Dogs Of Chernobyl, Mustaine ochrypłym, wściekłym głosem wyrzuca z siebie ponure słowa. Śmierć może przyjąć też wymiar okultystyczny (Sacrifice) czy też przyjść w następstwie uzależnienia od narkotyków (Junkie). Lider Megadeth nigdy wcześniej nie był w swoim śpiewie aż tak zaciekły i bezpośredni. Kanonada dźwięków w We’ll Be Back to być może najlepsza rzecz, jaką zrobił od kilkudziesięciu lat.

Żaden z zespołów Wielkiej Czwórki na późnym etapie działalności nie nagrał tak doskonałego albumu. Megadeth zawiesił kolegom poprzeczkę bardzo wysoko. Slayer wyzwania już się nie podejmie. Ale Metallica i Anthrax na nowych albumach będą musiały się wykazać.

Obrazek posiada pusty atrybut alt; plik o nazwie gwiazdki.jpg

Album The Sick, The Dying… And The Dead! światło dzienne ujrzy 2 września.

KOMENTARZE

Przeczytaj także