Roman Kostrzewski wspomina wprowadzenie stanu wojennego i strajk na kopalni

/ 13 grudnia, 2021


Roman Kostrzewski w chwili wprowadzenia stanu wojennego pracował na kopalni, gdzie pomógł organizować strajk.


13 grudnia 1981 roku wprowadzono w Polsce stan wojenny. Dzień wcześniej Roman Kostrzewski spotkał się z muzykami zespołu Kat, którego miał zostać wokalistą. Niestety, jego plany zostały pokrzyżowane.

W tamtym czasie Kostrzewski pracował w kopalni. W książce „Głos z ciemności” Mateusza Żyły tak wspominał ten dzień:

13 grudnia poszedłem normalnie do pracy. Z początku na kopalni panował chaos. Niewielka część ludzi zjechała na dół, pozostali zorganizowali spotkanie w łaźni. Padały różne pomysły. Jedni twierdzili, że lepiej będzie nie zjeżdżać i strajkować, drudzy chcieli strajkować, ale na dole, bo obawiali się pacyfikacji.

W końcu Kostrzewski został wybrany osobą, która miała dbać o porządek i bezpieczeństwo strajku:

Czyli za blisko dwa tysiące ludzi. Była to spora odpowiedzialność, ale umiejętnie ją rozłożyłem. Wskazałem zadania, przydzieliłem do nich określoną liczbę osób. Poszedłem do działu kadry inżynieryjnej i powiadomiłem o strajku. Zapytałem, czy mi pomogą. Przystali na to, choć zaznaczyli, że nie biorą udziału w strajku, bo nie są stroną, ale rozumieją sytuację i zrobią, co do nich należy.

Roman Kostrzewski pertraktował też z pułkownikiem ZOMO, który chciał spacyfikować strajk:

Zomowcy zaczęli prowokować i szarpać ludźmi. Natychmiast poszedłem do tego pułkownika i powiedziałem: „Panie pułkowniku, zaraz wydarzy się tu coś złego. Nikt nie narusza porządku oprócz was”. I wycofał tych zomowców. Napięcie jednak rosło. Nieoczekiwanie wszystko wylądowało na moich barkach. Pułkownik kazał zgromadzonym się rozejść, zagroził użyciem siły. Co wtedy zrobiłem? Powiedziałem coś w ten deseń: „Zjedźmy na dół i tam zadecydujmy, co dalej”. Nie chciałem dopuścić do rozpierduchy.

Kostrzewskiemu udało się nie dopuścić do rozlewu krwi, ale za swoją działalność został ukarany. Przez SB został zabrany 18 grudnia z hotelu robotniczego, w którym mieszkał. Przez kilka dni trzymano go w areszcie, a potem w katowickim więzieniu. Wreszcie w trakcie rozprawy został uniewinniony z braku wystarczających dowodów. Do zespołu Kat dołączył dopiero po kilku miesiącach.

KOMENTARZE

Przeczytaj także