Rock’n’roll ma się świetnie. Takie można odnieść wrażenie po sobotnim koncercie Yungbluda w Warszawie.
Halę Torwaru wypełnili młodzi ludzie, by obejrzeć młodego wykonawcę, który jest rockmanem pełną gębą. Ostatnio grał tu bez basisty, teraz ma pełny skład rozbudowany dodatkowo o kwartet smyczkowy.
Większość setlisty to utwory z classicrockowo brzmiącej płyty „Idols”, był też „My Only Angel” – efekt współpracy z Aerosmith, i poruszające wykonanie „Changes”, podczas którego publiczność spontanicznie skandowała Ozzy!, Ozzy! To echo udziału w Back To The Beginning i „błogosławieństwa” Osbourne’a.
Ale jeśli już szukać porównań, charyzma i ruch sceniczny Yungbluda zbliżają go do Freddiego Mercury’ego. Były liczne zapewnienia artysty o miłości do naszego kraju i moment, gdy zaprosił na scenę dziewczynę z widowni – Kamila świetnie poradziła sobie na gitarze we „Fleabag”.
Galeria z koncertu Yungbluda:
Większa relacja z wydarzenia organizowanego przez Live Nation Polska w następnym „Teraz Rocku”.














