Nie żyje gitarzysta Allan Holdsworth

/ 17 kwietnia, 2017

Allan Holdsworth, gitarzysta, który miał ogromny wpływ zarówno na rock progresywny, jak i jazz, zmarł niespodziewanie w niedzielę, 16 kwietnia, w wieku 70 lat. W przeszłości grał m.in. w Soft Machine czy supergrupie U.K. Przyczyna jego śmierci nie jest jeszcze znana. 

Tą informację na swoim profilu na Facebooku podała jego córka, Louise Holdsworth

Holdsworth przyszedł na świat 6 sierpnia 1946 roku w Bradford, w Wielkiej Brytanii. Pierwszy album nagrał wraz z zespołem 'Igginbottom pod koniec lat sześćdziesiątych, jednak największe sukcesy święcił w kolejnej dekadzie, kiedy to grał w takich zespołach, jak Soft Machine, Tempest czy Gong, ważnych dla sceny progresywnej. Ponadto zagrał także na albumach zespołu jazzowego The New Tony Williams Lifetime, współpracował z supergrupą U.K., w której, oprócz niego, grali również tacy wybitni muzycy jak perkusista Bill Bruford (Yes, King Crimson), któremu pomagał również w karierze solowej, basista i wokalista John Wetton (King Crimson, Uriah Heep, Asia) oraz Eddie Jobson (współpracownik Franka Zappa, Roxy Music). Odszedł jednak z tego zespołu tuż po nagraniu debiutanckiego albumu w 1978 roku.

Od 1976 roku prowadził także działalność pod własnym nazwiskiem. Albumu, który wówczas wydał, zatytułowanego „Velvet Darkness”, nigdy nie uważał za część swojej dyskografii, ponieważ nie wyraził zgody na jego wydanie. Trzymając się tego: Holdsworth zadebiutował więc dopiero w 1982 krążkiem „I.O.U.”. Do 2001 roku kontynuował działalność pod swoim szyldem, przez ten czas na rynku ukazało się 11 studyjnych albumów. Od 2008 roku współtworzył jazz-rockowy kwarter pod nazwą HoBoLeMa, w którym działali również perkusiści: Terry Bozzio oraz Pat Mastelotto, oraz basista Tony Levin. Ponadto był zwolennikiem firmy SynthAxe, która specjalizowała się w produkcji syntetycznych gitar. Holdsworth przez lata wspierał ich działalność. 

Pomimo tego, że nigdy nie był aż tak popularny, miał ogromny wpływ na rzesze gitarzystów. Holdswortha jako swoją inspirację wskazywali tacy muzycy, jak m.in. Eddie Van Halen (Van Halen), Joe Satriani, Alex Lifeson (Rush) czy John Petrucci (Dream Theater). Zresztą Robben Ford nazwał go „Johnem Coltranem [amerykański flecista, saksofonista i klarnecista jazzowy – przyp. szy] gitary”. 

Cały rockowy świat po informacji o jego śmierci oddał mu hołd. Poniżej publikujemy kilka tweetów: 

Pozostaje nam tylko muzyka i podziwianie jego umiejętności.

szy

KOMENTARZE

Przeczytaj także