Patrycja Markowska o Sinead O’Connor: Dała wolność, by nie bać się być sobą

/ 18 września, 2023
fot. Wojciech Pędzich


Patrycja Markowska opowiada, jakie wrażenie wywarła na niej Sinead O’Connor.


Sinead O’Connor zmarła 26 lipca 2023 roku w wieku 56 lat. Irlandzka artystka pozostawiła po sobie niezwykły dorobek, który omawiamy we wrześniowym wydaniu „Teraz Rocka”.

Wśród osób, które były pod wielkim wrażeniem Sinead jest Patrycja Markowska. W wypowiedzi dla „Teraz Rocka” powiedziała:

Pierwszy raz zobaczyłam ją oczywiście w największym przeboju, Nothing Compares 2 U i ujrzałam dziewczynę, która była zupełnie inna niż wszystkie wokalistki. Ta jej wrażliwość i łzy w oczach w tym teledysku poruszyły u mnie czułą strunę i pomyślałam, że pojawił się ktoś bardzo wyjątkowy. Tego się nie da udawać. Ona tę wrażliwość pokazywała, walczyła o ważne dla niej rzeczy, a traumy z dzieciństwa jej nie pomagały. W tej branży trzeba mieć bardzo twardy tyłek i dużo dystansu, a ona go nie miała. Miała trudne przejścia z matką, jako dziecko była wykorzystywana. Od lat intuicja podpowiadała mi, że dzieje się z nią coś niedobrego. Pamiętam, jak czytałam autobiografię Anthony’ego Kiedisa, w której opisywał jak się nią zafascynował i się z nią spotkał, a potem szybko w relacji pojawiły się pierwsze problemy.

Historia jej syna, który popełnił samobójstwo, chyba przyspieszyła jej odejście, bo to coś, co przerasta matkę i w dodatku tak wrażliwą osobę jak Sinead. Szkoda, że nie miała wsparcia i nie znalazła spokoju w sobie. Pamiętam, jak wszyscy się oburzyli, gdy podarła zdjęcie Papieża, a po latach wiemy, że walczyła z przypadkami ukrywania pedofilii w kościele. Teraz widzimy zagubioną, bardzo wrażliwą artystkę, wspaniałą kobietę, która nie poradziła sobie z traumą z dzieciństwa. Odeszła za wcześnie, a odchodziła samotnie i w cierpieniu.

W niektórych interpretacjach utwory wielkie zyskują kompletnie inną odsłonę i siłę. Słyszałam Nothing Compares 2 U w wykonaniu Prince’a i bardzo go cenię, ale myślę, że to Sinead nadała tej piosence pełnię i rozdzierającą kobiecą wrażliwość. Ten utwór to hymn każdej kobiety, która choć raz miała złamane serce i cierpiała. Myślę, że mogłaby zrobić o wiele więcej, gdyby świat był normalniejszy i bardziej przychylny takim osobom, jak ona.

Zawsze mnie ciągnęło do wokalistek, które nie epatowały swoim wokalem tylko ważniejsza była treść i uczucia. W zalewie sztuczności pojawiła się łysa dziewczyna, bardzo skromna i z wielkim wyrazem. To mnie poruszyło do głębi. Dała wolność, by nie bać się być sobą. To ona nam to pokazała. Miałam wówczas kilkanaście lat i wtedy wywarła na mnie ogromne wrażenie. Potem była Alanis Morissette, ale najpierw była Sinead O’Connor, która nie bała się wyrażać siebie.

Wszystko o Sinead O’Connor znajdziesz we wrześniowym numerze „Teraz Rocka”, w którym poświęciliśmy jej wkładkę.

WRZEŚNIOWY TERAZ ROCK – KUP ONLINE

KOMENTARZE

Przeczytaj także